08.12.2017
Mamo, ja już nie chcę tego samochodu na Gwiazdkę, bo…
Mikołaj, Święta… Dla wielu z nas ulubiony czas – strojenie domów, prezenty. Większość z nas przyzna, że więcej radości daje dawanie prezentów, niż ich otrzymywanie. Szczególnie, jeśli prezenty dostają Dzieci.
Wszystko fajnie – ale prezenty przecież przynosi Mikołaj, Dzieciątko... i przynajmniej bardzo chcielibyśmy, by nasze maluchy wierzyły w to jak najdłużej. Kwestia, kiedy nieco uchylić rąbka tajemnicy, to już inna historia (kilka wskazówek daliśmy w artykule przed rokiem). Teraz skupmy się na tej części każdych Świąt, dzięki której wielu z nas co roku czuje się niemal jak James Bond lub przemytnik, czyli dorocznej akcji: jak schować prezenty przed naszymi Dziećmi, tak by miały niespodziankę i przede wszystkim nie dowiedziały się, jak wygląda kwestia dostaw paczek do Mikołaja…
Nie ukrywajmy, że nasze Dzieci są z natury ciekawskie – i szczerze mówiąc – w przypadku wielu dociekliwych – raczej trudno schować upominki, tak by absolutnie nie miało do nich dostępu… Problem zaczyna się, gdy maluch oznajmia nam z dumą, że on już nie chce swojego wymarzonego autka od Dzieciątka… bo znalazł je u Taty w szafie…
Nie ukrywajmy, że nasze Dzieci są z natury ciekawskie – i szczerze mówiąc – w przypadku wielu dociekliwych – raczej trudno schować upominki, tak by absolutnie nie miało do nich dostępu… Problem zaczyna się, gdy maluch oznajmia nam z dumą, że on już nie chce swojego wymarzonego autka od Dzieciątka… bo znalazł je u Taty w szafie…
Co więc możemy zrobić?
Oczywiście najlepiej nie dopuścić do takiej sytuacji. No, ale łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Gdy Dziecko odkryje prezent powiedzieć mu całą prawdę i popsuć jednym ruchem całą radość Świąt? Niekoniecznie.
Pozostaje nam rozwiązanie pośrednie (stosowane w wielu domach) – to znaczy wyjaśnienie dziecku, że to my, dziadkowie i ciocie kupujemy prezenty, a potem – przed samymi Świętami – wysyłamy je do Mikołaja, Dzieciątka itp. Niby eliminuje to po części pisanie listów do Dzieciątka, ale za to zmniejsza szanse, że już 3-4-latek straci całą radość Świąt przy dowolnej okazji. Po drugie – z takiej opcji łatwiej będzie nam przejść do wyjaśnienia Dziecku, gdy podrośnie, że z Mikołajem i Dzieciątkiem jest troszkę inaczej…
Po trzecie – skoro nie wszystkie prezenty tworzy Mikołaj, w ostateczności od czasu do czasu na zakupy Świąteczne (choćby po prezenty dla innych członków Rodziny), możemy pojechać z Dzieckiem, a maluch może się nauczyć, że nie każdy prezent musi być wielką niespodzianką (czekanie aż Mikołaj przyniesie wymarzony prezent, gdy się nawet go widziało, i tak uczy cierpliwości).
Pozostaje nam rozwiązanie pośrednie (stosowane w wielu domach) – to znaczy wyjaśnienie dziecku, że to my, dziadkowie i ciocie kupujemy prezenty, a potem – przed samymi Świętami – wysyłamy je do Mikołaja, Dzieciątka itp. Niby eliminuje to po części pisanie listów do Dzieciątka, ale za to zmniejsza szanse, że już 3-4-latek straci całą radość Świąt przy dowolnej okazji. Po drugie – z takiej opcji łatwiej będzie nam przejść do wyjaśnienia Dziecku, gdy podrośnie, że z Mikołajem i Dzieciątkiem jest troszkę inaczej…
Po trzecie – skoro nie wszystkie prezenty tworzy Mikołaj, w ostateczności od czasu do czasu na zakupy Świąteczne (choćby po prezenty dla innych członków Rodziny), możemy pojechać z Dzieckiem, a maluch może się nauczyć, że nie każdy prezent musi być wielką niespodzianką (czekanie aż Mikołaj przyniesie wymarzony prezent, gdy się nawet go widziało, i tak uczy cierpliwości).