30.03.2021
Ale to już było i nie wróci więcej, czyli żegnajcie piękne lasy
W ostatnim artykule nieco przytłoczyliśmy Was kwintesencją podstawowej szkolnej wiedzy szkolnej dotyczącej roli lasu w życiu każdego z nas. Niby kwestie oczywiste, które zna każdy z nas, niemniej często zapominane – co ciekawe zapominane również przez osoby, które ostatecznie właśnie za utrzymanie naszych ukochanych lasów, będących skarbem narodowym, odpowiadają.
Oczywiście polskie lasy są dosyć specyficzne – dominują w nich monokultury drzewne, mówiąc wprost – zdecydowaną przewagę mają bory sosnowe. Oczywiście niesie to za sobą określone zagrożenia (jak niska odporność na choroby). Z drugiej strony nasza kochana sosna cechuje się naprawdę imponującą wytrzymałością i plastycznością, tym samym szczęśliwie na razie pod względem kondycji, większość naszych lasów ma się całkiem nieźle. Teoretycznie w celu ich wzmocnienia (no, a przy okazji pozyskania sporych ilości drewna), stosuje się – szczególnie nasiloną w ostatnich latach – dosyć intensywną wycinkę sporych odcinków lasów (generalnie rzecz biorąc, to dosyć nowa praktyka), by następnie na danych terenach nasadzić nowy drzewostan (rzekomo bardziej urozmaicony – choć z tym w praktyce bywa raczej różnie). Problem w tym, iż czasami (no – raczej na ogół) obszary, na których dokonywana jest taka wycinka, wybierane są w zaciszu biura, na mapie, w komputerze, często bez sprawdzenia, jak w rzeczywistości prezentuje się zadrzewienie na danym obszarze, bez upewnienia się, czy takie intensywne odmłodzenie zadrzewienia na danym terenie jest aby na pewno niezbędne i czy przypadkiem taka operacja nie przyniesie więcej szkód niż korzyści – zarówno dla przyrody, jak też dla człowieka… Założenia takich akcji ogólnie są słuszne – niemniej czasami, by nie spowodować katastrofy, wystarczyłoby najpierw zobaczyć dane miejsce, a obszar pod wycinkę przesunąć np. o kilometr w innym kierunku.
Cóż – przykładów (choćby w naszym pięknym Regionie – aczkolwiek nie tylko), nie musimy daleko szukać. Pewnie wielu z nas słyszało o planach wycinki części drzewostanu w okolicach przepięknego Lasu Murckowskiego na pograniczu Katowic, nieopodal Mysłowic, w niewielkiej odległości od rezerwatu – ofiarą miały paść m.in. zjawiskowe 150-200-letnie buki, niektóre o wymiarach pomnikowych. W tym przypadku ostre protesty mieszkańców Regionu (przynajmniej chwilowo) powstrzymały wyrąb (obszar miałby szanse stać się zespołem przyrodniczo-krajobrazowym lub użytkiem ekologicznym). Niestety według ostatnich doniesień Lasy Państwowe nie zamierzają odstąpić od swojego planu… No, ale tu przynajmniej buki na razie stoją - więc nadzieja jeszcze jest…
Niestety znacznie mniej szczęścia miał niezwykle zjawiskowo zlokalizowany las w Lublińcu – a dokładniej na styku dzielnic Kokotek i Posmyk (choć wycinka dotknęła też dzielnice jak Leśnica i kilka sąsiednich). Wprawdzie tutaj może nie było aż tak pięknych, pomnikowych drzew, jak w Katowicach (choć kilka niezwykłych egzemplarzy również by się znalazło), unikatem natomiast była niezwykła polodowcowa piaskowa wydma, tworząca bardzo malowniczy zespół wzniesień i obniżeń terenu, łącząca się z dolinami przepływających tam rzek Leśnicy oraz pobliskiej Małej Panwi. Pagórkowaty teren ciągnie się na osi około 7 km i prezentuje (no – raczej prezentował) wyjątkowo malowniczo i nietypowo – zwłaszcza jak na te rejony. Całość terenów porośnięta była lasami sosnowymi, a właściwie mieszanymi ze znaczą przewagą sosny zwyczajnej (drzewostan w dobrej kondycji), które pełniły funkcje, które wspomnieliśmy w poprzednim artykule, ale też stanowiły gwarancję utrzymania unikatowej wydmy w jej kształcie (jak nietrudno się domyślić, piaskowe wzniesienie bez bogatego systemu korzeniowego sosen błyskawicznie będzie erodowało).
W wyniku gwałtownych protestów mieszkańców[1] wycinka na razie została wstrzymana (tu również pojawiły się propozycje stworzenia użytku ekologicznego – by było ciekawiej, inicjatywa taka pojawiła się już na długo przed wycinką), niemniej tak czy inaczej jeden z najbardziej malowniczych odcinków lasu, w samym sercu dzielnicy został bezpowrotnie zniszczony…
Obecnie podobno na terenach wycinki trwają już nowe nasadzenia, no – ale jak nietrudno się domyślić na efekty przyjdzie nam poczekać jakieś drobne 30-40 lat… Inną kwestią jest jeszcze przyczynienie się do pustynnienia i tak wybitnie suchych obszarów.
W przypadku Lublińca na czynniki o charakterze związanym z ochroną środowiska, nakłada się fakt, iż są to dzielnice o charakterze typowo rekreacyjnym, na którym mieszczą się liczne działki rekreacyjne, niewielkie ośrodki wypoczynkowe, czy agroturystyka. Jak nietrudno się domyślić, letnicy (których spora grupa o wycince nie ma jeszcze pojęcia), raczej nie będą zachwyceni gwałtowną zmianą krajobrazu (oraz dosyć gwałtownym spadkiem wartości położnych w okolicy nieruchomości)…
Zarówno w przypadku Katowic, jak też Lublińca-Kokotka, pozostaje mieć nadzieję, że protesty jednak przyniosą oczekiwany efekt i uda się ocalić choć to, co jeszcze pozostało, a słuszne z założenia działania przeniosą się na nieco odleglejsze – i znacznie mniej unikatowe tereny (i może jednak przybiorą znacznie mniejszą skalę) – bo przeglądając mapę z planami wycinek lasów choćby tylko na osi Katowice-Lubliniec, można się solidnie przerazić…
Cóż – przykładów (choćby w naszym pięknym Regionie – aczkolwiek nie tylko), nie musimy daleko szukać. Pewnie wielu z nas słyszało o planach wycinki części drzewostanu w okolicach przepięknego Lasu Murckowskiego na pograniczu Katowic, nieopodal Mysłowic, w niewielkiej odległości od rezerwatu – ofiarą miały paść m.in. zjawiskowe 150-200-letnie buki, niektóre o wymiarach pomnikowych. W tym przypadku ostre protesty mieszkańców Regionu (przynajmniej chwilowo) powstrzymały wyrąb (obszar miałby szanse stać się zespołem przyrodniczo-krajobrazowym lub użytkiem ekologicznym). Niestety według ostatnich doniesień Lasy Państwowe nie zamierzają odstąpić od swojego planu… No, ale tu przynajmniej buki na razie stoją - więc nadzieja jeszcze jest…
Niestety znacznie mniej szczęścia miał niezwykle zjawiskowo zlokalizowany las w Lublińcu – a dokładniej na styku dzielnic Kokotek i Posmyk (choć wycinka dotknęła też dzielnice jak Leśnica i kilka sąsiednich). Wprawdzie tutaj może nie było aż tak pięknych, pomnikowych drzew, jak w Katowicach (choć kilka niezwykłych egzemplarzy również by się znalazło), unikatem natomiast była niezwykła polodowcowa piaskowa wydma, tworząca bardzo malowniczy zespół wzniesień i obniżeń terenu, łącząca się z dolinami przepływających tam rzek Leśnicy oraz pobliskiej Małej Panwi. Pagórkowaty teren ciągnie się na osi około 7 km i prezentuje (no – raczej prezentował) wyjątkowo malowniczo i nietypowo – zwłaszcza jak na te rejony. Całość terenów porośnięta była lasami sosnowymi, a właściwie mieszanymi ze znaczą przewagą sosny zwyczajnej (drzewostan w dobrej kondycji), które pełniły funkcje, które wspomnieliśmy w poprzednim artykule, ale też stanowiły gwarancję utrzymania unikatowej wydmy w jej kształcie (jak nietrudno się domyślić, piaskowe wzniesienie bez bogatego systemu korzeniowego sosen błyskawicznie będzie erodowało).
W wyniku gwałtownych protestów mieszkańców[1] wycinka na razie została wstrzymana (tu również pojawiły się propozycje stworzenia użytku ekologicznego – by było ciekawiej, inicjatywa taka pojawiła się już na długo przed wycinką), niemniej tak czy inaczej jeden z najbardziej malowniczych odcinków lasu, w samym sercu dzielnicy został bezpowrotnie zniszczony…
Obecnie podobno na terenach wycinki trwają już nowe nasadzenia, no – ale jak nietrudno się domyślić na efekty przyjdzie nam poczekać jakieś drobne 30-40 lat… Inną kwestią jest jeszcze przyczynienie się do pustynnienia i tak wybitnie suchych obszarów.
W przypadku Lublińca na czynniki o charakterze związanym z ochroną środowiska, nakłada się fakt, iż są to dzielnice o charakterze typowo rekreacyjnym, na którym mieszczą się liczne działki rekreacyjne, niewielkie ośrodki wypoczynkowe, czy agroturystyka. Jak nietrudno się domyślić, letnicy (których spora grupa o wycince nie ma jeszcze pojęcia), raczej nie będą zachwyceni gwałtowną zmianą krajobrazu (oraz dosyć gwałtownym spadkiem wartości położnych w okolicy nieruchomości)…
Zarówno w przypadku Katowic, jak też Lublińca-Kokotka, pozostaje mieć nadzieję, że protesty jednak przyniosą oczekiwany efekt i uda się ocalić choć to, co jeszcze pozostało, a słuszne z założenia działania przeniosą się na nieco odleglejsze – i znacznie mniej unikatowe tereny (i może jednak przybiorą znacznie mniejszą skalę) – bo przeglądając mapę z planami wycinek lasów choćby tylko na osi Katowice-Lubliniec, można się solidnie przerazić…