Środowisko a pandemia

Każdy człowiek interesujący się choć trochę losem naszej planety zauważa, że z jej stanem nie jest dobrze – potworne zanieczyszczenie powietrza, wód, walające się wszędzie sterty śmieci… Wiele osób uznało wręcz, że pandemia koronawirusa jest odpowiedzią cierpiącej Planety Ziemi, za to, co ludzkość z nią robi… Cóż – może i coś w tym by było, gdyby nie fakt, że w efekcie pandemii największą ofiarą po raz kolejny staje się właśnie nasze środowisko.
Owszem – w wyniku naszej zmniejszonej aktywności zwierzęta poczuły się pewniej, zaczęły pojawiać w miastach. Pozornie dobry znak – przyroda bliżej nas, itd. Niestety nic bardziej mylnego – miasta, to nie naturalne siedliska dzikich zwierząt, które mogą najwyżej zatruć się pożywiając się na śmietniskach. W dodatku podczas najostrzejszej kwarantanny zwierzaki nauczyły się, że mogą bezpiecznie poruszać się nawet w centrach miast. Budzenie się gospodarki, nasz powrót do rzeczywistości i powrót (a nawet zwiększone nasilenie ruchu na drogach) stanowi dla biednych zwierzaków śmiertelne niebezpieczeństwo (a przy okazji dla nas też – bo raczej nie spodziewamy się jadąc samochodem dzikiego zwierzaka na drodze w centrum miasta)…
O ile w przypadku zwierząt pozostaje mieć nadzieję, że ich instynkt samozachowawczy sprawi, że powrócą do naturalnych siedlisk, znacznie gorzej ze spotęgowanymi górami śmieci.
Pandemia wymusiła korzystanie przez nas z setek ton jednorazowych maseczek, fartuchów, kombinezonów, rękawiczek, woreczków. Oczywiście to niezbędne dla naszego zdrowia. Problem w tym, że dziwnym trafem o zdrowie i środowisko wielu z nas przestaje się martwić już w momencie zdjęcia odzieży, czy woreczków ochronnych – porzucając je gdzie popadnie (a niech bakterie i wirusy w końcu pohulają sobie na wietrze – ewentualnie przy okazji powodując zarażenie paru ludzi czy zwierząt…) lub wykazując się niezwykłą kreatywnością (i głupotą) wrzucając folie, celofany, maseczki itp. do toalet, skutecznie zapychając kanalizację, powodując wycieki fekaliów, itp.
Oczywiście w przypadku tych nieszczęsnych jednorazówek nie ma jednego dobrego rozwiązania. Jedyne, co możemy zrobić, to wyrzucać je do przeznaczonych do tego pojemników, ostatecznie zwykłych koszy na śmieci. Niedopuszczalne jest wyrzucanie woreczków czy np. rękawiczek na trawnik czy chodnik przed sklepem lub do wspomnianych toalet, bądź dopuszczenie do ich dostania się do rzek czy zbiorników wodnych. Pewnie wielu z nas widziało w telewizji plaże na dalekim Wschodzie zasłane tonami wyrzuconych przez morze maseczek czy innych postpandemijnych odpadów… Chyba nie chcemy w żadne sposób przyłożyć ręki do czegoś takiego wokół nas czy nawet na dalszym skrawku świata…