23.05.2023
Zrywki, jednorazówki i torby wielokrotnego użytku – czyli w oparach absurdu…
Chyba nikt nie będzie polemizował z faktem, że musimy dbać o środowisko i nasze otoczenie, a jednym z największych problemów są wszechobecne odpady – na czele z tworzywami sztucznymi… Dlatego też od lat jesteśmy zachęcani do używania toreb wielokrotnego użytku – problem w tym, że podobno momentami nie jest wcale tak ekologicznie…

Cóż – bezapelacyjnie jednym z największych problemów XXI wieku (w sensie środowiska) jest zalegający wszędzie plastik – trudny w utylizacji, do kompletu walający się nie tylko na wysypiskach śmieci, ale masowo choćby w zbiornikach wodnych – od oczek wodnych, aż po oceany. O konsekwencjach dla organizmów żywych chyba nie musimy nikogo przekonywać. Tym samym niewątpliwie postulaty dotyczące ograniczenia jego produkcji są słuszne.
Jedną z najbardziej zauważalnych przez nas norm (wyznaczonych prawnie), jest ograniczenie użytkowania tzw. jednorazówek, jak też innych foliowych toreb (całkiem spore opłaty w sklepach, mniejsza ich dostępność, zastąpienie papierowymi lub wielorazowymi). No właśnie – o ile ograniczenie teoretycznie nikomu nie wychodzi na złe, to z tym zastępowaniem bywa już różnie. Dlaczego?
Jedną z najbardziej zauważalnych przez nas norm (wyznaczonych prawnie), jest ograniczenie użytkowania tzw. jednorazówek, jak też innych foliowych toreb (całkiem spore opłaty w sklepach, mniejsza ich dostępność, zastąpienie papierowymi lub wielorazowymi). No właśnie – o ile ograniczenie teoretycznie nikomu nie wychodzi na złe, to z tym zastępowaniem bywa już różnie. Dlaczego?
- W praktyce wielu z nas (przynajmniej w Polsce) sławetnych jednorazówek używało wielokrotnie lub po przyniesieniu do domu zakupów używało je np. do przechowywania (inna sprawa, że przed laty były nieco solidniejsze i doskonale spełniały swą rolę – służąc… latami).
-
Tak czy inaczej zakupy musimy w czymś nosić (oczywiście skrajni ekolodzy proponują, by nosić ze sobą do sklepu szklane słoiki – rzeczywiście jest to bardzo dogodne zwłaszcza dla osób starszych i niepełnosprawnych, generalnie wszystkich udających się do sklepu komunikacją miejską lub pieszo – nie ma to jak kilka dodatkowych kilogramów szkła).
- Statystycznie więc np. owoce i warzywa czy pieczywo i tak pakujemy do zrywek lub ewentualnie papierowych toreb (przy czym tych ostatnich mimo mega szczerych chęci nie wykorzystamy ponownie i idą do śmietnika… środowiska niby nie obciążają jako odpady, za to ich wyprodukowanie – nawet z papieru z recyklingu – już takie obojętne dla środowiska nie było)…
- Cóż teoretycznie w przypadku owoców i warzyw do łask wróciły siatki – takie, jakie wielu z nas pamięta z czasów nieszczęsnego PRL-u. Pomysł może dobry, ale po pierwsze na ogół owoce i warzywa nie są za czyste, więc siatka po 1-2 użyciach jest lepka, brudna i poplamiona, więc trzeba ją wyprać – a tu znów zużywamy wodę i detergent, no a w dodatku suszy się gdzieś w kącie, więc zapewne zapomnimy ją wziąć na kolejne zakupy (ją, a raczej je – no przecież nie możemy do jednej siateczki razem wrzucić kilku gatunków owoców i warzyw – choćby z uwagi na ważenie). Tak czy inaczej, troszkę mało prawdopodobne, że taka siateczka wytrzyma dłużej niż kilka miesięcy i zwyczajnie się nie rozleci (raczej w tym momencie nie przerobimy jej na firanki, więc wyląduje na wysypisku). Siatka taka była wykonana raczej z tworzywa sztucznego, więc znów nie jest biodegradowalna… Nawet jeśli była wykonana z surowców naturalnych – trzeba było ją wytworzyć, a to znów znacznie bardziej energochłonny, wymagający ogromnej ilości wody proces (w porównaniu z przysłowiową zrywką). Więc znów coś z tą ekologią nam nie wyszło…
Do tematu powrócimy niebawem