25.02.2022
Bezpieczeństwo naszych dzieci a stereotypy
Pogoda w tym roku jest równie szalona jak cała rzeczywistość – wichury, ulewy, śnieżyce, temperatury oscylujące wokół zera – cóż – chyba bardziej niebezpieczną i zdradliwą pogodę troszkę trudno sobie wyobrazić… Niestety te warunki atmosferyczne nie sprzyjają bezpieczeństwu kogokolwiek, w tym naszych dzieci.
Pewnie zdaniem części naszych czytelników w naszych artykułach nakłaniamy do nadopiekuńczości, niemniej przy obecnych warunkach – i to pod każdym względem – chyba o to trudno. Dzieci czy młodzież w czasie wolnym wychodząc na tzw. podwórko (w szerokim rozumieniu) nigdy nie wykazywała się jakimś nadmiernym rozsądkiem – w końcu czas wolny, to czas wolny (wystarczy sięgnąć do opowieści naszych dziadków czy pradziadków) – część osób więc jest zdania, że obecnie przesadzamy z troską o nasze dzieci, no bo skoro 50 czy więcej lat temu dzieciom na ogół nic poważnego się nie działo, dlaczego miałoby stać się dziś?
Hmm. Niby sporo w tym logiki, niemniej po pierwsze nawet 50 lat temu dzieci i młodzież też ulegały wypadkom podczas rekreacji, i to nawet śmiertelnym. Po drugie jeszcze 20-30 lat temu wychodzenie w celach rekreacyjnych na podwórko było na porządku dziennym, tym samym pewne sytuacje, zachowania, itp. również były intuicyjne i względnie oczywiste – poza największymi buntownikami i dziećmi o naprawdę ograniczonej inteligencji, dzieci nie wpadłby na liczne głupie pomysły, w przeciwieństwie do współczesności, gdy zagubione w wirtualnej rzeczywistości dzieci, wychodząc raz na miesiąc na podwórko po prostu nie wiedzą co z sobą począć, nie mogąc do końca odróżnić rzeczywistości od tego, co znają ze świata wirtualnego. Po trzecie – nie oszukujmy się – dawniej było znacznie bezpieczniej. Ruch samochodowy był mniejszy, kierowcy mniej znerwicowani i ostrożniejsi, ludzie na każdym rogu nie byli dumnymi posiadaczami psów obronnych groźnych ras, puszczanych samopas (bo przecież psinka – 60kg żywej wagi) nic nie zrobi. Dawniej istniało też coś takiego, jak kontrola społeczna – ludzie po prostu znali się z widzenia, nie bali reagować na nieodpowiednie zachowanie innych (w tym dzieci sąsiadów). Obecnie po pierwsze połowa z nas nie kojarzy nawet dzieci sąsiadów z bloku, po drugie – szczerze – kto z nas ma odwagę upomnieć cudze dziecko za nawet najbardziej szalone zachowanie? Przecież zaraz spotkamy się z ostrą reakcją rodziców tychże pociech, że się wtrącamy, krzyczymy na ich aniołka, itp. Trudno więc oczekiwać, że ktoś się ulituje i zatroszczy o nasze dziecko.
Hmm. Niby sporo w tym logiki, niemniej po pierwsze nawet 50 lat temu dzieci i młodzież też ulegały wypadkom podczas rekreacji, i to nawet śmiertelnym. Po drugie jeszcze 20-30 lat temu wychodzenie w celach rekreacyjnych na podwórko było na porządku dziennym, tym samym pewne sytuacje, zachowania, itp. również były intuicyjne i względnie oczywiste – poza największymi buntownikami i dziećmi o naprawdę ograniczonej inteligencji, dzieci nie wpadłby na liczne głupie pomysły, w przeciwieństwie do współczesności, gdy zagubione w wirtualnej rzeczywistości dzieci, wychodząc raz na miesiąc na podwórko po prostu nie wiedzą co z sobą począć, nie mogąc do końca odróżnić rzeczywistości od tego, co znają ze świata wirtualnego. Po trzecie – nie oszukujmy się – dawniej było znacznie bezpieczniej. Ruch samochodowy był mniejszy, kierowcy mniej znerwicowani i ostrożniejsi, ludzie na każdym rogu nie byli dumnymi posiadaczami psów obronnych groźnych ras, puszczanych samopas (bo przecież psinka – 60kg żywej wagi) nic nie zrobi. Dawniej istniało też coś takiego, jak kontrola społeczna – ludzie po prostu znali się z widzenia, nie bali reagować na nieodpowiednie zachowanie innych (w tym dzieci sąsiadów). Obecnie po pierwsze połowa z nas nie kojarzy nawet dzieci sąsiadów z bloku, po drugie – szczerze – kto z nas ma odwagę upomnieć cudze dziecko za nawet najbardziej szalone zachowanie? Przecież zaraz spotkamy się z ostrą reakcją rodziców tychże pociech, że się wtrącamy, krzyczymy na ich aniołka, itp. Trudno więc oczekiwać, że ktoś się ulituje i zatroszczy o nasze dziecko.