03.05.2019
Co z tymi idolami?
Nikt z pewnością nie zaprzeczy temu, jak ważną rolę w rozwoju dziecka odgrywają wzorce i autorytety. Problem w tym, kto staje się dla dziecka tym wzorcem…
Dziecko czy nastolatek potrzebuje wzorców, uczy się przez naśladownictwo. Oczywistym jest, że chętniej naśladuje wzorzec, który z jakiś przyczyn jest dla niego atrakcyjniejszy – stąd niemalejąca popularność idoli ze świata mediów.
Niestety czasy, gdy największym idolem i autorytetem dziecka byli jego rodzice czy dziadkowie, w większości przypadków minęły bezpowrotnie. W pewnym stopniu trudno się dziwić, skoro w dzisiejszej bieganinie dziecko zdecydowanie więcej czasu spędza przed telewizorem czy komputerem niż z nami. Filmy są barwne, pełne akcji, muzyki, itp. No i w dodatku – w przeciwieństwie do nas – przecież telewizor na dziecko nie nakrzyczy czy (przynajmniej bezpośrednio) nie nakłada na dziecko obowiązków. Oczywiście oprócz postaci fikcyjnych dochodzą tu autorytety w postaci aktorów czy gwiazd młodzieżowej sceny muzycznej (które – na ogół z premedytacją – stanowią z pedagogicznego punktu widzenia antywzorze do naśladowania).
W tej sytuacji konkurencja nie jest łatwa i do końca uczciwa. Cóż więc możemy zrobić? Zaakceptować rzeczywistość o zostawić wszystko jak jest?
Niewątpliwie to nie jest najlepsze rozwiązanie. Przede wszystkim, niezależnie od naszych innych obowiązków musimy zrobić wszystko, by spędzać z dzieckiem jak najwięcej czasu, rozmawiać z nim – i to na różne tematy, wychodzić, czy bawić się wspólnie. Powinniśmy też wychodzić z inicjatywą, interesującymi pomysłami spędzenia czasu.
Niestety czasy, gdy największym idolem i autorytetem dziecka byli jego rodzice czy dziadkowie, w większości przypadków minęły bezpowrotnie. W pewnym stopniu trudno się dziwić, skoro w dzisiejszej bieganinie dziecko zdecydowanie więcej czasu spędza przed telewizorem czy komputerem niż z nami. Filmy są barwne, pełne akcji, muzyki, itp. No i w dodatku – w przeciwieństwie do nas – przecież telewizor na dziecko nie nakrzyczy czy (przynajmniej bezpośrednio) nie nakłada na dziecko obowiązków. Oczywiście oprócz postaci fikcyjnych dochodzą tu autorytety w postaci aktorów czy gwiazd młodzieżowej sceny muzycznej (które – na ogół z premedytacją – stanowią z pedagogicznego punktu widzenia antywzorze do naśladowania).
W tej sytuacji konkurencja nie jest łatwa i do końca uczciwa. Cóż więc możemy zrobić? Zaakceptować rzeczywistość o zostawić wszystko jak jest?
Niewątpliwie to nie jest najlepsze rozwiązanie. Przede wszystkim, niezależnie od naszych innych obowiązków musimy zrobić wszystko, by spędzać z dzieckiem jak najwięcej czasu, rozmawiać z nim – i to na różne tematy, wychodzić, czy bawić się wspólnie. Powinniśmy też wychodzić z inicjatywą, interesującymi pomysłami spędzenia czasu.