23.07.2021
Dziecko i ekologia…
Choć wielu z nas często jest zmęczonych wszechobecnymi przekazami medialnymi dotyczącymi ekologii, chyba nikt z nas nie zaprzeczy, że szczególnie ważnym aspektem działań ekologicznych, jest edukacja w tym kierunku naszych dzieci od najmłodszych lat…
Kwestia ekologii i konieczności dbałości o środowisko jest tematem wszechobecnym wokół nas, niemniej obecnie trudno – chyba jak nigdy przedtem – kształtować u naszych dzieci postawy proekologiczne. A to z tej prostej przyczyny, że współczesne najmłodsze pokolenie, jak żadne z dotychczasowych, zatopione jest w świecie wirtualnym i ma bardzo ograniczony kontakt z naturą – tym samym dla wielu dzieci czy nastolatków teksty dotyczące ochrony środowiska są bardzo abstrakcyjne – a kwestia przyrody, której stanowimy część, jest niemal tak abstrakcyjna, jak np. temat wojny w Syrii… Sytuację znacznie pogłębiła trwająca pandemia – powodująca jeszcze intensywniejsze życie w świecie elektroniki oraz ograniczające wychodzenie z domu niemal do zera…
Paradoks polega na tym, że nasz dzieci w teorii często mają spore zasoby wiedzy w zakresie tzw. ekologii (a raczej ochrony środowiska), niemniej nie są w stanie odnieść ich do rzeczywistości. Problem jest szczególnie nasilony u dzieci mieszkających w miastach, szczególnie w budynkach wielorodzinnych – które często niemal nie mają kontaktu z zielenią, a tym bardziej z dziko żyjącymi roślinami i zwierzętami.
Przypomnijmy, że dla wielu z naszych dzieci wyjście na podwórko, zamiast relaksu ze smartfonem w dłoni, to właściwie kara (no – dodajmy, że często tych podwórek zwyczajnie brakuje), a wyprawa do nieco bardziej oddalonego od domu parku (nawet w naszym towarzystwie), to już niemal egzotyczna wycieczka. Jeśli nałożymy na to wszystko pandemię i ograniczenie do minimum wychodzenia z domu, z uwagi na bezpieczeństwo, przekonamy się, że nasze dzieci całkowicie nie mają możliwości kontaktu z naturą i środowiskiem, znając je wyłącznie z ekranów komputerów, telewizorów, a u najbardziej konserwatywnych – jeszcze ze stronnic książek…
Paradoks polega na tym, że nasz dzieci w teorii często mają spore zasoby wiedzy w zakresie tzw. ekologii (a raczej ochrony środowiska), niemniej nie są w stanie odnieść ich do rzeczywistości. Problem jest szczególnie nasilony u dzieci mieszkających w miastach, szczególnie w budynkach wielorodzinnych – które często niemal nie mają kontaktu z zielenią, a tym bardziej z dziko żyjącymi roślinami i zwierzętami.
Przypomnijmy, że dla wielu z naszych dzieci wyjście na podwórko, zamiast relaksu ze smartfonem w dłoni, to właściwie kara (no – dodajmy, że często tych podwórek zwyczajnie brakuje), a wyprawa do nieco bardziej oddalonego od domu parku (nawet w naszym towarzystwie), to już niemal egzotyczna wycieczka. Jeśli nałożymy na to wszystko pandemię i ograniczenie do minimum wychodzenia z domu, z uwagi na bezpieczeństwo, przekonamy się, że nasze dzieci całkowicie nie mają możliwości kontaktu z naturą i środowiskiem, znając je wyłącznie z ekranów komputerów, telewizorów, a u najbardziej konserwatywnych – jeszcze ze stronnic książek…