11.03.2022
Nie przesadzajmy z zajęciami dodatkowymi
Wielu z nas obecnie wychowując dzieci miota się od ściany do ściany – z jednej strony próbujemy na całego wdrażać bezstresowe wychowanie, z drugiej już najchętniej od etapu żłobka zapisywalibyśmy dzieci na wszystkie możliwe zajęcia dodatkowe, jakie udało się wymyślić, skutecznie wypełniając im całą dobę i często narzucając zainteresowania… Pytanie, jak to wszystko wpływa na psychikę naszych dzieci?
Kwestię tzw. bezstresowego wychowania tym razem pominiemy milczeniem (zwłaszcza, że to co większość z rodziców i dziadków stosuje, można najwyżej uznać za parodię bezstresowego wychowania), skupmy się jednak na kwestii zajęć dodatkowych, które obecnie zamiast czynnikiem rozwojowym, stały się zmorą współczesnych dzieci.
Projektowanie naszych marzeń na dzieci
Niestety bardzo często w przypadku zajęć dodatkowych naszych dzieci czynnikiem wyboru stają się nie rzeczywiste zainteresowania naszych pociech i ich zdolności, ale nasze niezrealizowane ambicja i marzenia z wczesnej młodości… Często się zdarza, że wielu z nas pragnęło uczyć się tańca, uczyć się gry na instrumencie muzycznym, zostać słynnym sportowcem lub po prostu – z uwagi na problemy w pracy – uważa, iż to wszystko wynik braku znajomości kilku języków obcych… Skoro nam się nie udało, dochodzimy do wniosku, że największym dobrodziejstwem, które możemy uczynić dla naszych dzieci, jest po prostu zapisanie ich od najwcześniejszego dzieciństwa na te wszystkie zajęcia. Do tego oczywiście dochodzą zajęcia, które akurat podobają się naszym dzieciom (lub wydaje się, że się podobają – bo akurat zapisał się na nie kolega, bądź dana dziedzina jest akurat na topie w mediach) oraz oczywiście korepetycje…
Bardzo często nasze dzieci jakoś nie przejawiają nadmiernych chęci do uczestnictwa w zajęciach dodatkowych – wolałby zdecydowanie spędzić czas na zabawie, czy po prostu odpocząć po szkolnych stresach lub nie musieć odrabiać szkolnych zadań w przyspieszonym tempie.
Niestety przeciążając nasze dzieci zajęciami pozalekcyjnymi sami często prowadzimy do sytuacji, w której nasze dzieci muszą uczestniczyć w kolejnych dodatkowych zajęciach, którymi są korepetycje. Brzmi absurdalnie? Niekoniecznie – zastanówmy się zdroworozsądkowo – kiedy nasze dziecko ma odrabiać szkolne zadania i się uczyć? Przecież w starszych klasach dziecko spędza w szkole 7-8 godzin dziennie. Do tego dochodzi dojazd. Dziecko uczy się kilkunastu przedmiotów – z każdego z nich ma zadanie domowe, do tego musi opanować bieżący materiał (odpytywanie oraz kartkówki obejmują 3 ostatnie lekcje i nie wymagają zapowiedzi), nie wspominając już o większych sprawdzianach, czytaniu lektur, itp. Aby to wszystko w miarę solidnie realizować (o ile dziecko nie jest geniuszem), z ledwością wystarcza czasu, który ma po powrocie ze szkoły oraz w weekendy. Zajęcia dodatkowe to czas spędzony na zajęciach, dojazd, a często również sporo dodatkowych wymagań…
Nikt nie każe nam rezygnować z zajęć dodatkowych dla dzieci, ale zachowajmy jakiś umiar… Wybierajmy zajęcia rozsądne i nie zmuszajmy dzieci do uczestnictwa w zajęciach z dziedziny, która go nie interesuje i nie ma w jej zakresie zdolności, tylko dlatego, że my uważamy, iż coś jest fajne.
Projektowanie naszych marzeń na dzieci
Niestety bardzo często w przypadku zajęć dodatkowych naszych dzieci czynnikiem wyboru stają się nie rzeczywiste zainteresowania naszych pociech i ich zdolności, ale nasze niezrealizowane ambicja i marzenia z wczesnej młodości… Często się zdarza, że wielu z nas pragnęło uczyć się tańca, uczyć się gry na instrumencie muzycznym, zostać słynnym sportowcem lub po prostu – z uwagi na problemy w pracy – uważa, iż to wszystko wynik braku znajomości kilku języków obcych… Skoro nam się nie udało, dochodzimy do wniosku, że największym dobrodziejstwem, które możemy uczynić dla naszych dzieci, jest po prostu zapisanie ich od najwcześniejszego dzieciństwa na te wszystkie zajęcia. Do tego oczywiście dochodzą zajęcia, które akurat podobają się naszym dzieciom (lub wydaje się, że się podobają – bo akurat zapisał się na nie kolega, bądź dana dziedzina jest akurat na topie w mediach) oraz oczywiście korepetycje…
Bardzo często nasze dzieci jakoś nie przejawiają nadmiernych chęci do uczestnictwa w zajęciach dodatkowych – wolałby zdecydowanie spędzić czas na zabawie, czy po prostu odpocząć po szkolnych stresach lub nie musieć odrabiać szkolnych zadań w przyspieszonym tempie.
Niestety przeciążając nasze dzieci zajęciami pozalekcyjnymi sami często prowadzimy do sytuacji, w której nasze dzieci muszą uczestniczyć w kolejnych dodatkowych zajęciach, którymi są korepetycje. Brzmi absurdalnie? Niekoniecznie – zastanówmy się zdroworozsądkowo – kiedy nasze dziecko ma odrabiać szkolne zadania i się uczyć? Przecież w starszych klasach dziecko spędza w szkole 7-8 godzin dziennie. Do tego dochodzi dojazd. Dziecko uczy się kilkunastu przedmiotów – z każdego z nich ma zadanie domowe, do tego musi opanować bieżący materiał (odpytywanie oraz kartkówki obejmują 3 ostatnie lekcje i nie wymagają zapowiedzi), nie wspominając już o większych sprawdzianach, czytaniu lektur, itp. Aby to wszystko w miarę solidnie realizować (o ile dziecko nie jest geniuszem), z ledwością wystarcza czasu, który ma po powrocie ze szkoły oraz w weekendy. Zajęcia dodatkowe to czas spędzony na zajęciach, dojazd, a często również sporo dodatkowych wymagań…
Nikt nie każe nam rezygnować z zajęć dodatkowych dla dzieci, ale zachowajmy jakiś umiar… Wybierajmy zajęcia rozsądne i nie zmuszajmy dzieci do uczestnictwa w zajęciach z dziedziny, która go nie interesuje i nie ma w jej zakresie zdolności, tylko dlatego, że my uważamy, iż coś jest fajne.
