11.01.2019
Trauma dla dziecka i rodziców, czyli czas zebrań na koniec semestru
Styczeń, to czas kiedy w naszych domach często robi się trochę nerwowo – kulminacja następuje w okolicach zebrań dla rodziców, na których są zapoznawani z ocenami szkolnymi swoich pociech.
Szkoła generalnie kojarzy się ze stresem – sprawdziany, odpowiedzi przy tablicy, egzaminy… No, ale to stres głównie dla naszych dzieci. Nadchodzą jednak stresujące momenty dla rodziców – jakoś nerwowo robi się zawsze w okolicach szkolnych zebrań, na których rodzice są zapoznawani z ocenami swoich dzieci… Niestety w wielu przypadkach to czas wielu przykrych niespodzianek, a potem cichych dni w domu.
Chyba na placach jednej ręki można wyliczyć rodziców, którzy z przyjemnością chadzają na zebrania szkolne – trudno się dziwić, gdyż atmosfera podczas nich jest dosyć ciężka, a nawet, jeśli nasze dziecko jest wzorowym uczniem, musimy wysłuchać sporo o kolegach z klasy. Tak czy owak, w tych ostatnich przypadkach, to zaledwie kilka niezbyt miłych godzin. W wielu przypadkach jednak zebranie to dopiero wstęp do bardzo trudnych dyskusji w domu.
Niepowodzenia szkolne dziecka to jedna bardzo niepokojąca kwestia – drugą jest jednak to, dlaczego dowiadujemy się o nich dopiero podczas zebrania na koniec semestru od nauczyciela-wychowawcy naszego dziecka? Oczywiście możemy (jak zawsze) szukać winy wszędzie poza sobą – bo dziecko ukrywa przed nami prawdę, nie informuje nas o problemach, bo nauczyciele i szkoła nie informowali nas wcześniej, itp. To wszystko prawda – niewątpliwie powinniśmy otrzymywać takie informacje na bieżąco. Zastanówmy się jednak, dlaczego tak się nie dzieje (zwłaszcza ze strony dziecka)? Dlaczego dziecko nie mówi nam prawdy?
Nie ukrywajmy, że często u źródła jest zwyczajny brak czasu lub zainteresowania z naszej strony. Gdy problemy się kumulują i nawarstwiają, coraz trudniej o nich rozmawiać. Dochodzi też zwyczajny lęk przed nami (w którym utwierdzają dziecko kolejne ostre dyskusje po zebraniach szkolnych). Trudno, abyśmy wykazali się entuzjazmem z uwagi na trudności szkolne dziecka – niemniej, skoro dziecko sobie nie radzi, prawdopodobnie potrzebna jest mu pomoc i nasza rada…
Chyba na placach jednej ręki można wyliczyć rodziców, którzy z przyjemnością chadzają na zebrania szkolne – trudno się dziwić, gdyż atmosfera podczas nich jest dosyć ciężka, a nawet, jeśli nasze dziecko jest wzorowym uczniem, musimy wysłuchać sporo o kolegach z klasy. Tak czy owak, w tych ostatnich przypadkach, to zaledwie kilka niezbyt miłych godzin. W wielu przypadkach jednak zebranie to dopiero wstęp do bardzo trudnych dyskusji w domu.
Niepowodzenia szkolne dziecka to jedna bardzo niepokojąca kwestia – drugą jest jednak to, dlaczego dowiadujemy się o nich dopiero podczas zebrania na koniec semestru od nauczyciela-wychowawcy naszego dziecka? Oczywiście możemy (jak zawsze) szukać winy wszędzie poza sobą – bo dziecko ukrywa przed nami prawdę, nie informuje nas o problemach, bo nauczyciele i szkoła nie informowali nas wcześniej, itp. To wszystko prawda – niewątpliwie powinniśmy otrzymywać takie informacje na bieżąco. Zastanówmy się jednak, dlaczego tak się nie dzieje (zwłaszcza ze strony dziecka)? Dlaczego dziecko nie mówi nam prawdy?
Nie ukrywajmy, że często u źródła jest zwyczajny brak czasu lub zainteresowania z naszej strony. Gdy problemy się kumulują i nawarstwiają, coraz trudniej o nich rozmawiać. Dochodzi też zwyczajny lęk przed nami (w którym utwierdzają dziecko kolejne ostre dyskusje po zebraniach szkolnych). Trudno, abyśmy wykazali się entuzjazmem z uwagi na trudności szkolne dziecka – niemniej, skoro dziecko sobie nie radzi, prawdopodobnie potrzebna jest mu pomoc i nasza rada…