24.12.2019
Boże Narodzenie u Henryka Czicha
O Bożym Narodzeniu w swoim domu, tradycjach Świątecznych oraz potrawach na stole wigilijnym opowiedział Śląskim Przebojom Henryk Czich z Zespołu Universe.
Henryk Czich
Boże Narodzenie to taki czas, w którym staram się (przynajmniej od kilku lat) zawsze pobyć z Rodziną – w najbliższym gronie z Żoną i Dziećmi. W związku z tym, że nie mamy zbyt wielkiej Rodziny, przeważnie umawiamy się tylko ze Szwagrem i Szwagierką, którzy przyjeżdżają do nas albo my do Nich. Wtedy nie ma za dużo roboty, ale jest czas, żeby usiąść i pogadać. Z roku na rok tylko umawiamy się, czy my jedziemy do Nich, czy odwrotnie.
Jeśli chodzi o dania świąteczne, ja zawsze robię moczkę i makówki – to podstawa, którą wyniosłem z domu. Moja Żona pochodzi ze Śląska Cieszyńskiego – tam makówek i moczki nie było, tym samym na początku Żona i Jej Rodzina sceptycznie do tego podchodzili. Ale potrawy te zasmakowały i teraz nawet poszło, że tak ujmę „pocztą pantoflową” do dalszej Rodziny Żony – teraz cała Rodzina, która mieszka w tamtych rejonach wzięła moje przepisy i śląski przepis z Halemby, który miałem od mojej Mamy przeszedł dalej. To jedno z nielicznych dań, które robię sam, wielkim kucharzem nigdy nie byłem.
Spędzamy ten czas najspokojniej. Jedyna uciążliwość to setki maili, wiadomości na messengerze z życzeniami. Są bardzo miłe, ale nie ma możliwości na wszystkie odpowiadać. Są osoby, które się załapią na początku Świąt, a ostatni albo czekają na 2 dni po Świętach, albo bardzo często się zdarza, że już Im nie zdążę odpisać. To naprawdę nie jest moja zła wola, zwyczajnie nie ma możliwości, by wszystkim odpowiedzieć.
Życzę wszystkim spokojnych Świąt, by nie zapomnieć co jest najważniejsze w tych Świętach. My zawsze jesteśmy na Pasterce i w Kościele, śpiewamy kolędy. Śpiewanie kolęd to jest coś, co staramy się podtrzymywać i mam nadzieję, że to pozostanie na zawsze.
Jeśli chodzi o dania świąteczne, ja zawsze robię moczkę i makówki – to podstawa, którą wyniosłem z domu. Moja Żona pochodzi ze Śląska Cieszyńskiego – tam makówek i moczki nie było, tym samym na początku Żona i Jej Rodzina sceptycznie do tego podchodzili. Ale potrawy te zasmakowały i teraz nawet poszło, że tak ujmę „pocztą pantoflową” do dalszej Rodziny Żony – teraz cała Rodzina, która mieszka w tamtych rejonach wzięła moje przepisy i śląski przepis z Halemby, który miałem od mojej Mamy przeszedł dalej. To jedno z nielicznych dań, które robię sam, wielkim kucharzem nigdy nie byłem.
Spędzamy ten czas najspokojniej. Jedyna uciążliwość to setki maili, wiadomości na messengerze z życzeniami. Są bardzo miłe, ale nie ma możliwości na wszystkie odpowiadać. Są osoby, które się załapią na początku Świąt, a ostatni albo czekają na 2 dni po Świętach, albo bardzo często się zdarza, że już Im nie zdążę odpisać. To naprawdę nie jest moja zła wola, zwyczajnie nie ma możliwości, by wszystkim odpowiedzieć.
Życzę wszystkim spokojnych Świąt, by nie zapomnieć co jest najważniejsze w tych Świętach. My zawsze jesteśmy na Pasterce i w Kościele, śpiewamy kolędy. Śpiewanie kolęd to jest coś, co staramy się podtrzymywać i mam nadzieję, że to pozostanie na zawsze.