03.04.2021
Wielkanoc u Adiego
Jak wspomina Święta Wielkanocne czasów dzieciństwa Adi oraz dlaczego w przeżył bardzo stresujący śmigus dyngus? Artysta podzielił się z nami wspomnieniami oraz dodał, jak święta wielkanocne wyglądają w Jego domu obecnie.
Adi
No cóż moje Święta Wielkanocne od dziecka są tradycyjne, nie licząc tych zeszłorocznych i zbliżających się, bo z pewnością są inne z wiadomego powodu. Oczywiście teraz już nie szukam zajączka po szafach, krzakach i innych miejscach, do których mógł pokicać z niespodzianką, ale jako dziecko jak najbardziej było polowanie.
Co do tradycji na stole świątecznym, to nic się nie zmieniło, dobra kiełbasa, gotowana szynka, pasztet najlepiej żeby to były wyroby własnej roboty, a moi znajomi wiedza że uwielbiam sam robić takie smakołyki i z tego co wiem smakują, no i oczywiście jajka gotowane w cebuli, z których w dzieciństwie robiło się pisanki albo drapanki – jak kto woli. Obecnie mamy dużo ułatwień naklejki, pisaki lub farby do jaj, ale dla mnie te brązowe od łusek z cebuli są najfajniejsze.
Śmigus dyngus w czasach mojego dzieciństwa był prawdziwą zabawą, woda lala się wszędzie i na wszystkich, i nikt nie miał o to żadnych pretensji. Pamiętam, że polując na koleżankę oblałem wiaderkiem wody sąsiada, którego bały się wszystkie dzieci ze strachu mnie zamurowało, a sąsiad popatrzył do góry pogroził mi z uśmiechem palcem i dostałem czekoladę, teraz niestety można dostać nawet mandat. Czasy się zmieniają, ale tradycja na pewno żyje.
Co do tradycji na stole świątecznym, to nic się nie zmieniło, dobra kiełbasa, gotowana szynka, pasztet najlepiej żeby to były wyroby własnej roboty, a moi znajomi wiedza że uwielbiam sam robić takie smakołyki i z tego co wiem smakują, no i oczywiście jajka gotowane w cebuli, z których w dzieciństwie robiło się pisanki albo drapanki – jak kto woli. Obecnie mamy dużo ułatwień naklejki, pisaki lub farby do jaj, ale dla mnie te brązowe od łusek z cebuli są najfajniejsze.
Śmigus dyngus w czasach mojego dzieciństwa był prawdziwą zabawą, woda lala się wszędzie i na wszystkich, i nikt nie miał o to żadnych pretensji. Pamiętam, że polując na koleżankę oblałem wiaderkiem wody sąsiada, którego bały się wszystkie dzieci ze strachu mnie zamurowało, a sąsiad popatrzył do góry pogroził mi z uśmiechem palcem i dostałem czekoladę, teraz niestety można dostać nawet mandat. Czasy się zmieniają, ale tradycja na pewno żyje.