20.08.2021
Wakacyjne wspomnienia Kazimierza Sasa
Jak zwyczajowo upływają wakacje Kazika Sasa? Gdzie Artysta najczęściej wyjeżdża? I jakie traumatyczne wakacyjne wydarzenie z dzieciństwa szczególnie utkwiło Mu w pamięci?
Jak już kiedyś wspominałem, na wakacje raczej wyjeżdżaliśmy w góry, rzadko nad morze, ale zdarzało się – czy jeszcze z Rodzicami, czy obecnie z moją Rodziną. Zapowiadano mi szczególnie, że jeśli zobaczę Chorwację, to się w niej zakocham. To prawda. W tym roku wakacje ominęły nas z kilku powodów i nie udało nam się wyjechać.
Ale skoro mowa o wyjątkowych wakacjach – przypomniało mi się jedno wydarzenie jeszcze z czasów przedszkola, gdy byliśmy z Siostrą i Rodzicami w Kołobrzegu. Nie wiem, który to był rok – ale z pewnością lata 70-te. W pewnym momencie spostrzegłem przywieszkę – na bluzkę, czy szczerze mówiąc nawet nie wiem na co – to były flagi na łańcuszku… Fajne, kolorowe, było ich chyba dziesięć z różnych krajów – taka mała zawieszka do przyczepiania. Bardzo mi się spodobała – kolorowa, fajna, oczywiście uparłem się, że chciałem ją mieć. Rodzice ulegli i kupili mi ją… Niestety gorzej było później – po powrocie z wakacji, we wrześniu poszedłem do przedszkola. Zażyczyłem sobie, że chcę mieć tą przywieszkę przypiętą do mojego sweterka, czy koszulki. Rodzice przypięli mi to – niestety już pierwszego dnia koledzy z przedszkola zerwali mi ją, potargali i kompletnie zniszczyli. Nie wiem czy koledzy byli zazdrośni, czy co… Tak więc tyle zostało z mojej wakacyjnej pamiątki. Byłem wtedy podłamany – taki kolorowy, taki szpan. Ta przywieszka robiła wielkie wrażenie. Jakoś to przeżyłem – ale w tym momencie nie było mi łatwo.
Ale skoro mowa o wyjątkowych wakacjach – przypomniało mi się jedno wydarzenie jeszcze z czasów przedszkola, gdy byliśmy z Siostrą i Rodzicami w Kołobrzegu. Nie wiem, który to był rok – ale z pewnością lata 70-te. W pewnym momencie spostrzegłem przywieszkę – na bluzkę, czy szczerze mówiąc nawet nie wiem na co – to były flagi na łańcuszku… Fajne, kolorowe, było ich chyba dziesięć z różnych krajów – taka mała zawieszka do przyczepiania. Bardzo mi się spodobała – kolorowa, fajna, oczywiście uparłem się, że chciałem ją mieć. Rodzice ulegli i kupili mi ją… Niestety gorzej było później – po powrocie z wakacji, we wrześniu poszedłem do przedszkola. Zażyczyłem sobie, że chcę mieć tą przywieszkę przypiętą do mojego sweterka, czy koszulki. Rodzice przypięli mi to – niestety już pierwszego dnia koledzy z przedszkola zerwali mi ją, potargali i kompletnie zniszczyli. Nie wiem czy koledzy byli zazdrośni, czy co… Tak więc tyle zostało z mojej wakacyjnej pamiątki. Byłem wtedy podłamany – taki kolorowy, taki szpan. Ta przywieszka robiła wielkie wrażenie. Jakoś to przeżyłem – ale w tym momencie nie było mi łatwo.