Agnieszka Strzelczyk - wywiad cz.3

Miałam zaledwie dwie takie sytuacje – szczerze mówiąc na szczęście. Obie sytuacje miały miejsce w dyskoncie spożywczym. W obu sytuacjach stałam przy kasie. W pierwszym przypadku zaczepiła mnie kasjerka, w drugim klienci sklepu. 

Tu będzie zaskoczenie. Ostatnio zrobiłam audycję w Szlagierowej Liście, gdzie trochę pokazałam, czego lubię słuchać. W moim samochodzie znajdą się trzy płyty – płyta Zbigniewa Wodeckiego z orkiestrą symfoniczną, płyta Stinga, a także płyta Orkiestry Glenna Millera. Lubię też muzykę klasyczną, muzykę filmową, ale lubię też rocka i punk-rocka. I to jest właśnie chyba największe zaskoczenie. [śmiech] Kiedyś nosiłam dredy, chodziłam ubrana na czarno, miałam glany. Takie były kiedyś czasy [śmiech] Ale się zmieniło, gdy urodziłam dziecko. [śmiech]

Jestem kinomanem i to ogromnym, uwielbiam przeróżne dobrze zrobione filmy co pewnie Słuchacze też zauważyli, bo chętnie w audycje wprowadzam różne wątki filmowe. Bardzo lubię kino. Lubię też czytać książki, ale jestem po filologii polskiej – studia mi obrzydziły książki, ale już troszkę mi przeszło i wracam do czytania. Myślę, że to moje dwie największe pasje… Teraz moją pierwszą i najważniejszą pasją jest moje Dziecko, któremu trzeba poświęcać dużo czasu, które chce, by poświęcać mu dużo czasu. To jest fajne, bo nie nudzi mi się. Nie mam raczej dnia, żeby mi się nudziło.

Nie, ale miałam. Pies wabił się Fado. Był cudowny. To był labrador, którego dostałam z okazji zdania matury, gdy miałam lat 18. Uwielbiałam z nim spać – wiem, że tak się nie powinno robić, ale tak go nauczyłam. Cóż, spał ze mną nawet, gdy był dorosły, mimo że ważyliśmy po tyle samo – oboje po 45 kilogramów. Przynajmniej się wszystko wyrównywało. [śmiech] Myślę, że kiedyś, gdy moje dziecko będzie starsze, też Jej zafunduję jakiegoś zwierzaka. Ale to, gdy będzie starsza i bardziej odpowiedzialna.