04.03.2021
Arkadiusz Rembacz - wywiad cz.3
Rozmawiam dziś z popularnym i lubianym Reaktorem Radiowym, jak też Konferansjerem, obdarzonym ogromnym poczuciem humoru, doskonale znanym ze stacji radiowych – pracującym w Radiu Silesia. Mowa o Arkadiuszu Rembaczu.
Na początek Arkadiusz Rembacz opowiedział Śląskim Przebojom o zmianach, jakie zaszły w Jego życiu, o prowadzonym przez siebie paśmie radiowym, współpracy z innymi Radiowcami czy z Artystami…
Na początek Arkadiusz Rembacz opowiedział Śląskim Przebojom o zmianach, jakie zaszły w Jego życiu, o prowadzonym przez siebie paśmie radiowym, współpracy z innymi Radiowcami czy z Artystami…
Arkadiusz Rembacz
- Z Radiem jesteś związany od ponad 20 lat, ale można powiedzieć, że początkowo było dosyć daleko od radia…
A.: Nie do końca. Radio zawsze gdzieś mi towarzyszyło – najpierw jeszcze monofoniczne radyjka (może jeszcze niektórzy pamiętają „Kasprzaki”), które zawsze ze mną gdzieś jeździły, gdziekolwiek się pojawiałem, znajomi wiedzieli, że gdzieś pod pachą będę miał swojego „Kasprzaka”. Tak więc ta muzyka przez cały czas ze mną chodziła.
- Jakie jest Twoje hobby, co lubisz robić w wolnym czasie? Ostatnio rozmawialiśmy nieco na temat książek…
A.: Hobby… Tutaj możemy gadać i gadać… Jak mówi czy to moja Żona, czy Córka, nigdy nie mają problemu, jaki upominek sprawić mi na urodziny, Święta, itd., ponieważ moje zainteresowania są bardzo szerokie i rozległe. Mogę wspomnieć tu kolekcję płyt winylowych, którą przez cały czas powiększam, która od lat rośnie i rośnie. Później ja dostaję po głowie i muszę jakoś tą kolekcję uszczuplić, bo jakoś już się nie mieści. Do tego pojawiają się kolekcje filmowe, które również rosną i rosną – tu też obrywam, że zajmują za dużo miejsca i muszę troszkę je uszczuplić. Do tego kolekcje książek – tu pojawia się ten sam problem. Ale później trzeba się nagłowić, bo trudno coś wybrać, by uszczuplić swoje ulubione książki.
Do tego dochodzą artefakty, które stoją gdzieś na półeczkach – przykładowo, gdzieś wykopię starą wojskową menażkę z czasów II wojny światowej, oczyszczę (i już ma miejsce na półce), to znów pojawia się inna rzecz sprzed lat, która musi znaleźć swoje miejsce. Do tego dochodzą różnego rodzaju gadżety. Jak wspomniałem wcześniej, gadżety towarzyszą mi przez całe życie. Można powiedzieć, że jestem po prostu gadżeciarzem – i nic na to nie poradzę. Koniec i kropka. [śmiech] Czy to będzie gadżet z działu nowe technologie – chętnie przytulę takie coś do serducha, czy może np. kręcąca głową figurka z filmów Marcela – też bardzo chętnie przygarnę i znajdę dla niej miejsce na biurku.
W ostatnim czasie, gdyby ktoś wszedł do mojego pokoju – bo takowy sobie przygotowałem, jako miejsce, gdzie nie zapuszcza się moja Żona, by posprzątać, bo wtedy nie wiadomo o co chodzi, sam tam sprzątam – zauważyłby, że powstają równocześnie różne projekty. Dosyć sporych rozmiarów „Czarna Perła”, czyli okręt z Piratów z Karaibów. „Czarnej Perle” brakują obecnie jedynie dwa maszty, jest już na ukończeniu. Jednocześnie z boku na biurku stoją i czekają na wykończenie modele samolotów – tym razem są to brytyjskie samoloty z czasów II wojny światowej. Pierwszy musi być pomalowany, drugi jeszcze wykończony.
A – chyba nie wspomniałem jeszcze o kolekcji resoraków. Tym też mogę się pochwalić. To nie są modele najnowszych samochodów, typu Ferrari, ale modele samochodów sprzed lat – samochody z lat 30-tych, 50-60-tych, czyli generalnie modele samochodów, których już nie widujemy na drogach, a jedynie gdzieś na wystawach muzealnych. Oczywiście można znaleźć je na moich półeczkach.
Tak więc o hobby możemy rozmawiać bardzo długo. [śmiech] Właściwie jest to uzależnione od nastroju – muzyka płynie z gramofonu, a ja zasiadam z książką, albo zajmuję się którymś z modeli, kiedy indziej poświęcam czas artefaktom…
Do tego dochodzą artefakty, które stoją gdzieś na półeczkach – przykładowo, gdzieś wykopię starą wojskową menażkę z czasów II wojny światowej, oczyszczę (i już ma miejsce na półce), to znów pojawia się inna rzecz sprzed lat, która musi znaleźć swoje miejsce. Do tego dochodzą różnego rodzaju gadżety. Jak wspomniałem wcześniej, gadżety towarzyszą mi przez całe życie. Można powiedzieć, że jestem po prostu gadżeciarzem – i nic na to nie poradzę. Koniec i kropka. [śmiech] Czy to będzie gadżet z działu nowe technologie – chętnie przytulę takie coś do serducha, czy może np. kręcąca głową figurka z filmów Marcela – też bardzo chętnie przygarnę i znajdę dla niej miejsce na biurku.
W ostatnim czasie, gdyby ktoś wszedł do mojego pokoju – bo takowy sobie przygotowałem, jako miejsce, gdzie nie zapuszcza się moja Żona, by posprzątać, bo wtedy nie wiadomo o co chodzi, sam tam sprzątam – zauważyłby, że powstają równocześnie różne projekty. Dosyć sporych rozmiarów „Czarna Perła”, czyli okręt z Piratów z Karaibów. „Czarnej Perle” brakują obecnie jedynie dwa maszty, jest już na ukończeniu. Jednocześnie z boku na biurku stoją i czekają na wykończenie modele samolotów – tym razem są to brytyjskie samoloty z czasów II wojny światowej. Pierwszy musi być pomalowany, drugi jeszcze wykończony.
A – chyba nie wspomniałem jeszcze o kolekcji resoraków. Tym też mogę się pochwalić. To nie są modele najnowszych samochodów, typu Ferrari, ale modele samochodów sprzed lat – samochody z lat 30-tych, 50-60-tych, czyli generalnie modele samochodów, których już nie widujemy na drogach, a jedynie gdzieś na wystawach muzealnych. Oczywiście można znaleźć je na moich półeczkach.
Tak więc o hobby możemy rozmawiać bardzo długo. [śmiech] Właściwie jest to uzależnione od nastroju – muzyka płynie z gramofonu, a ja zasiadam z książką, albo zajmuję się którymś z modeli, kiedy indziej poświęcam czas artefaktom…
- Bardzo imponujące i rozległe hobby…
A.: Jeszcze kilka rzeczy by się znalazło. Mam też poszerzającą się kolekcję narzędzi i elektronarzędzi, a to dlatego, że bardzo lubię majsterkować. Przykładowo widzę jakieś miejsce i stwierdzam, że fajnie wyglądałaby tam jakaś półeczka – wybieram się więc do tartaku, przynoszę jakieś deski, a następnie wyciągam moje skrzynki z narzędziami… Hebluję, przybijam, składam półeczkę. Wtedy oczywiście jest krzyk w domu, wyrzucanie na dwór – bo jest dużo trocin i pyłu w powietrzu.
- Zaczynam się bać, jak brzmiałaby wersja rozszerzona…
[śmiech]