Grzegorz Poloczek - wywiad cz.3

Zobaczymy co życie przyniesie. Nie planuję niczego. Teraz chcę wydać płytę i trochę odpocząć od tworzenia następnych piosenek. Nie wiem kiedy mnie napadnie…, czy jeszcze mnie napadnie. Czy to przyjdzie. Często jest tak, że długo nic nie piszę, a potem w ciągu tygodnia powstaje 20, czy 10 piosenek. Teraz za mną sporo pracy – nagranie piosenek, 2 teledysków, poświęciłem dużo pracy organizacyjnej i twórczej. Teraz będzie okres wyczekiwania – zobaczymy co płyta przyniesie. Poza tym piosenek jest już tak dużo, że nie jestem w stanie ich wyśpiewać na koncertach. Zobaczymy jak będzie dalej. Teraz poświęcę się Rodzinie, no i koncertom.

Dużo koncertuję – na szczęście. Gdy odchodziłem z Kabaretu Rak nie wiedziałem jak będzie, obawiałem się o przyszłość. Okazało się, że gram tyle samo co kiedyś, a nawet trochę więcej. 98% występów to prawdziwa przyjemność. Nawet nie będę wyróżniał, gdyż jest cudnie. Jest chemia między ludźmi i mną. Ludzie lubią słuchać tego – czuję to. Oczywiście czasami zdarzy się jakiś problem – sala jest nieakustyczna, jest nie ten dzień, ludzie gadają czy piją piwo, albo jakaś karuzela obok hałasuje. Czasami nie jestem w stanie zrealizować swojego pomysłu. Ale nie ma wielkich katastrof czy porażek. Nigdy nie realizuję niczego na siłę, zawsze patrzę, jak ludzie się zachowują – to ja muszę dostosować się do ludzi, a nie oni do mnie.

Nie mam dosyć jej śpiewania. Choć nie ukrywam, że chciałoby się mieć inną taką piosenkę. To rzeczywiście najbardziej lubiana i rozpoznawalna piosenka. Tak się stało. Trudno – trzeba z tym żyć. Z drugiej strony nie ma co narzekać, a trzeba się cieszyć, że ma się taką piosenkę. Śpiewam wiele piosenek podczas koncertu, a Malinkoniję zawsze na koniec.

Jedno trzeba stwierdzić na pewno – bardzo prężnie się rozwija. Jest ogromny napór nowych Wykonawców. Nie ma tygodnia, by jakaś płyta nie została wydana. Poziom jest różny. Trudno oceniać, kto jest lepszy, kto jest gorszy. To się samo po czasie zweryfikuje – ponieważ zweryfikuje to życie, rynek. Każdy chce śpiewać i ma do tego prawo. Lepiej, gdy ludzie śpiewają, niż gdyby w ogóle mieli tego nie robić. Czas to zweryfikuje. Czasami jest tak, że ktoś bardzo chce, robi coś, a nie przenosi się to na koncerty. Bardzo współczuję takim Wykonawcom. Nie stać ich na kolejne płyty. Na wszystko jednak trzeba mieć pieniądze. Gdy się występuje, można inwestować. Trudno jest jednocześnie pracować na etacie, zarabiać nie za duże pieniądze i jeszcze inwestować w śpiewanie. Szczególnie, gdy są to małżeństwa, w których jedna strona śpiewa, druga nie. Pierwsza wyjeżdża, a druga nic z tego nie ma i jeszcze musi inwestować pieniądze. Tak jak powiedziałem, jest tego bardzo, bardzo dużo – na różnym poziomie. Czasami słychać, że coś jest źle nagrane – nie można zrozumieć tekstu, czy jest bardzo tania aranżacja zrobiona na bardzo prymitywnych instrumentach klawiszowych. To już ludzie ocenią. Najbardziej mnie boli gdy ktoś śpiewa z pełnego playbacku, czyli udaje, że śpiewa. To jest nie dobre.

Wkrótce dalszy ciąg wywiadu