Aktualności wróć do listy
02.02.2023

Joanna Wojtaszewska i Kamil Roch Karolczuk - wywiad cz.4

Po długiej przerwie wracam do mojej rozmowy z popularnym Duetem, obecnym na naszej scenie od kilku lat, kojarzonym z operetką oraz pewnym niebanalnym projektem związanym z naszym rynkiem, znanym też z telewizyjnej Gali Życzeń emitowanej przez 2 lata w Telewizji TVT – mowa oczywiście o Duecie Joanna i Kamil, który tworzy Joanna Wojtaszewska i Kamil Roch Karolczuk.
Tym razem Joanna i Kamil opowiedzieli Śląskim Przebojom o tym… kim chcieli zostać w dzieciństwie (i przyznamy, że zdecydowanie wyróżniali się na tle większości moich Rozmówców) oraz opowiedzieli nieco o swoich scenicznych… wpadkach.
  • Teraz pytanie, którym zaskakuję wielu moich rozmówców… Kim chcieliście zostać w dzieciństwie?
K.: Ja – królem wioski. [śmiech]
Kamil Roch Karolczuk
  • Aha, rozumiem – bardzo oryginalne. Przyznam, że takiej odpowiedzi do tej pory nie miałam…
J.: Jako mała dziewczynka chciałam zostać syrenką. Po prostu uwielbiałam bajkę Syrenka Ariel. Najlepsze jest to, że moja córka Milenka ma to samo. Ona uwielbia Syrenkę Ariel i na przykład jako pięciolatka przez dłuższy czas mówiła, że Ona nie ma na imię Milenka, tylko Arielka. Patrzę na nią i myślę, że to jest niemożliwe. [śmiech] Wracając do mnie – chciałam być Syrenką Ariel, potem przez chwilę chciałam zostać modelką – nie wiem dlaczego. Dzisiaj absolutnie nie chciałabym być modelką. A potem już chciałam śpiewać na scenie, bardzo mi się to podobało. Do dziś pamiętam, a właściwie pamiętam i nie pamiętam zarazem mój pierwszy występ na deskach Opery Śląskiej, gdy wyszłam na – jak dla mnie – ogromną scenę, która teraz, z perspektywy czasu nie jest ogromna (bo to mała scena patrząc na gmach opery), ale wtedy w moim odczuciu była ogromna… Z samego występu nie pamiętam kompletnie niczego – nie wiem nawet, czy wszystko zaśpiewałam. Byłam wręcz w amoku – scena, opera, ludzie na widowni – a właściwie dużo ludzi…
K.: Odnośnie tej dużej sceny – w szkole muzycznej występowaliśmy na tzw. popisach, to taka mała forma koncertu. Później Szkoła Operowa Aleksandra Teligi… Nie zapomnę tego – olbrzymi koncert w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu z Aleksandrem Teligą i całą szkołą oraz solistami Opery Śląskiej oraz inni soliści z oper w Polsce i ja między tymi Artystami, razem z innymi uczniami, a tu konferansjerka mówi: „A teraz przed Państwem wybitna postać świata opery, czołówka europejskich basów – Aleksander Teliga!”, widzowie wstali, zaczęli bić brawo, a Profesor wypchnął mnie – ja wychodzę, a tu owacje na stojąco. [śmiech]
J.: Dlaczego On to zrobił? Muszę zadzwonić do Profesora i zapytać… [śmiech]
K.: To było już wiele lat temu, ale gdy to sobie przypominam, ciarki do tej pory mi przechodzą. To coś znakomitego. Oczywiście później wiele razy powtórzyłem to w swoim dorosłym życiu artystycznym. Ale wtedy to była ogromna zachęta – skoro ludzie biją brawa. [śmiech]
J.: Skoro lubiłeś brawa od dziecka… Król wioski i te sprawy – wiadomo. [śmiech]
  • W Gali Życzeń zawsze pytaliście Gości o wpadki na scenie i różne anegdoty… To może tym razem Wy opowiecie coś o Waszych wpadkach?
J.: O! Dużo tego było. Na pewno wpadki wspólne – Kamil, z racji tego, że jest tenorem, potrafił zaśpiewać mi najróżniejszy tekst, a ja w tym czasie oblewałam się zimnym potem. Wpadki tekstowe u Kamila to jest fenomen, bo On robi to dosyć często (robił – bo dawno nie było koncertu), ale co ciekawe, nawet gdy słowa nie miały sensu, były spójne…
K.: Były poetyckie!
J.: Na szczęście mieścił się w swojej melodii i nie wchodził na mój śpiew. Co do takich osobistych wpadek, ja – jeszcze w szkole – mieliśmy w Czeladzi koncert z Okazji Walentynek, miałyśmy piękne suknie do kankana i tańczyłyśmy ten taniec z koleżankami. Na kurtynie były zawieszone piękne dekoracje. Ja w pewnym momencie zaplątałam się w nie i nie potrafiłam się rozplątać. [śmiech] To było bardzo zabawne, bo dziewczyny tańczyły, a ja z uśmiechem walczyłam z tą dekoracją i dopiero na koniec numeru rozplątałam się i zrobiłam mini szpagat, który wtedy robiłyśmy. To było bardzo stresujące dla mnie. 
K.: Miałem koncert w Molde – w Norwegii. Pamiętam jechaliśmy bardzo szybko – chyba zaspaliśmy – po prostu musieliśmy się bardzo spieszyć. Ja zabrałem do autobusu smoking, nuty, jedziemy do Molde – gdzie była piękna sala koncertowa w  tamtejszym ośrodku kultury… i okazało się, że nie mam spodni. A przyjechałem dosyć luźno ubrany – jak na mnie, bo miałem dżinsy, a bardzo rzadko chodzę tak ubrany… Co się wydarzyło? Mój Kolega, który wychodził na scenę w swoich spodniach – wracał, rozbierał się, a ja ubierałem te spodnie i wychodziłem na scenę.
J.: To ja z przebieraniem też miałam wpadkę – podobna sytuacja – jeszcze w szkole, mieliśmy koncert sylwestrowy w Rudzie Śląskiej. Miałyśmy piękne suknie – krynoliny. Pod taką suknią musi być specjalna sztywna halka – taka na kole. Oczywiście zabrałam wszystko oprócz tej halki, a w tym przedstawieniu grałam jedną z głównych ról, przebierałam się bardzo szybko i bardzo często. Wtedy na szczęście kochana Pani Halina Teligowa – nasza Dyrektorka i Profesorka – która zawsze miała piękną suknię, wtedy też na kole, na szczęście siedziała przez cały spektakl grając na fortepianie. Na szczęście zlitowała się nade mną i pożyczyła mi swoją halkę, bym w ogóle mogła wyjść na scenę – inaczej, nie byłoby to możliwe. Od tej pory zawsze przed każdym koncertem jest sprawdzanie wszystkiego co się ma i generalnie teraz nie zdarza nam się zapomnieć niczego.
K.: Nie – teraz jesteśmy bardzo ogarnięci.
Joanna Wojtaszewska i Kamil Roch Karolczuk
J.: Poza tym mam już na tyle dużo sukienek, że nawet gdyby brakowało jakiegoś elementu, np. gorsetu – co bardzo rzadko się zdarza – to zawsze znajdzie się coś na podmianę.
K.: Jeżeli chodzi o wpadki nie przypominam sobie wiele więcej.
Joanna WojtaszewskaJ.: Czasami zdarza się, że pianista (śpiewamy zawsze na żywo) zapętli się, albo my się zapętlimy. Kilka razy zdarzyło się, że trzeba było powiedzieć: „Stop! Tomaszu zacznijmy jeszcze raz”. Po prostu, uczciwie – bo gdy ludzie słyszą, że coś nie gra, my słyszymy, że jesteśmy w dziwnym miejscu, pianista na nas patrzy, my na niego… Czasami jest tak, że się szybko łapiemy, kiedy indziej końca nie widać – to znaczy to trwa moment, ale dla nas na scenie to już wieczność – zdarza się więc, że przerywamy i zaczynamy jeszcze raz.
K.: Prowadzę nasze koncerty jako konferansjer. Było oczywiście kilka wpadek, że coś powiedziałem dziwnie, ale ludzie zawsze biją mi brawo. Kiedyś jednak nie byłbym w stanie prowadzić koncertów – miałem po prostu jakąś blokadę przed mówieniem na scenie – nie wiadomo dlaczego.
J.: Ja też.
K.: Przestałem jednak przejmować się pewnymi naleciałościami – które mam dlatego, że myślę po śląsku. Oczywiście mówię w języku literackim, bardzo się staram, ale miałem opory w mówieniu (w śpiewaniu nie), właśnie ze względu na te naleciałości. Od chwili, gdy doszedłem do wniosku, że nie mam czym się przejmować, konferansjerka przychodzi mi bez żadnych problemów i czuję się znakomicie.
J.: To chyba tyle z wpadek. Kamil wie, że nie może mieć wpadki, bo ja Go później ochrzanię. [śmiech]


c.d.n.
Kto świętuje w marcu?
Kto świętuje w marcu?
Śląski Gwiazdozbiór
Śląski Gwiazdozbiór
Słowniczek: z naszego na polski i z polskiego na nasze
Słowniczek: z naszego na polski i z polskiego na nasze

Lista przebojów

1.
Edek DworniczekOdyseja do gwiazd
2.
Paweł GołeckiGóralski zew
3.
Dawid JaniakNie przestanę kochać Ciebie
4.
Ryszard SawickiOstatni wakacyjny dzień
5.
Damian HoleckiCanto Della Terra
6.
StachLusia
7.
Alpina ShowMoja Lady
8.
Michalina Starosta i Marcin JanotaWróć do mnie Kochany
9.
Golden MixTańczę dla Ciebie
10.
Proskauer EchoPrzyjmij dziś te czerwone róże
11.
Duet KaroPowiedz mi
12.
Stiff CapellaBo mi dobrze tu
13.
Edek SikoraNiebieskie łąki
14.
Chris OxforduoTaka będzie wiosna
15.
Dominika i Janusz ŻyłkaTo dla Ciebie

Sonda

Wybierz najlepszą piosenkę z kobiecym imieniem w roli głównej [głosujemy raz na dobę]