Piotr Herdzina - wywiad cz.4

Jest dosyć poważna konkurencja. Branża gastronomiczna wpadła mi zupełnie przypadkiem. Mam wykształcenie mechaniczne, nie związane z gastronomią. Ale życie tak się potoczyło, zaczęło się od zakładu wyrobów wędliniarskich. Potem wpadło to w temat cateringów – wtedy było to coś nowego na rynku, byliśmy jednymi z pierwszych. Można było w tamtym czasie jakoś się przebić. Potrafimy się szybko organizować, mamy do tego cały kompleks – namioty, sceny, cały kompleks gastronomiczno-rozrywkowy, który możemy przedstawić Klientowi na gotowca, a impreza jest zamknięta od A do Z.

W każdej grupie musi znaleźć się osoba, która popycha Cię do przodu. „Idź spróbuj, idź załatw” – bez tego człowiek wiele razy wycofałby się, bo się w czymś nie widzi, myśli że się nie nadaje, a może się nie udać… Wtedy ktoś musi nas popychać. Taką osobą jest Pani Jadzia. Aczkolwiek też jest osobą zaufaną w Firmie, prowadzi lokal, który dobrze prosperuje. Nawet jeżeli jest problem, mam trudne życiowe sytuacje – mogę na Nią liczyć i mogę się Jej poradzić. Potrafi dobrze mi doradzić. Oczywiście są dobre i złe wróżki – zawsze tak było w bajkach [śmiech] – Jadzia jest tą dobrą. To osoba, która udzieliła mi wielu wskazówek i pomocy w życiu. Dlatego przy okazji chciałem Jej bardzo podziękować. Oczywiście moja Żona tak samo – ale jesteśmy Rodziną, to naturalne, że wspieramy się na wzajem. Natomiast Jadzia jest osobą postronną, mogłaby być – jak wielu pracowników – niezainteresowana firmą. Mogłaby być bardziej zajęta sobą, a nie myśleć o stronie firmy czy mojej. Dziś jest bardzo mało takich osób, całkowicie oddanych firmą. Trzeba ich szukać „pod świeczką”. Nadeszły czasy samolubstwa między ludźmi. Przekłada się to na współpracę. Gdy widzę, że ktoś jest oddany Firmie, automatycznie ode mnie jako od szefa spotyka się z wzajemnością. Firma może dobrze prosperować, a obie strony są zadowolone.

Z mojego repertuaru? Bardzo lubię śpiewać piosenkę Dyskoteka Karakum – ma w sobie tyle energii, tyle przekazu, tyle „powera”, że gdy ją śpiewam, daje mi to napęd. Podobnie jest z całym Zespołem, widzę jak muzycy się angażują. To numer, który bardzo lubię śpiewać.

Lata 60’ i 70’ to moje klimaty. Po cichu marzyłem by coś takiego zrobić, wykorzystując moją barwę głosu, która jest stosowna do tych numerów. Lubię taką muzę.

Lubię trochę spacerów, trochę ruchu. Tak naprawdę, to moim hobby jest ta muzyka. Nią zajmuję się w wolnym czasie. Raczej więcej go nie mam. Jeśli już, to tak jak wspomniałem –raczej spacery, wycieczki. I tak odpoczywam, gdy tworzę muzykę, koncertuję – to nie jest typowo strona biznesowa, to przede wszystkim wewnętrzna satysfakcja, pasja.

Tak. Mam – sarenkę, czyli ratlerka, waży 3,5 kg i jest bardzo zadziorny, czasami nawet wobec mnie. Jest bardziej za moją Żoną niż za mną, choć ze mną też dużo przebywa. Zawsze gdy patrzy na mnie, ja patrzę mu w oczy i zastanawiam się, co on sobie myśli. To bardzo fajny piesek.

Również dziękuję.