Wracamy dziś do rozmowy z Liderem jednego z najpopularniejszych, najbardziej lubianych oraz mających na koncie ogromną liczbę przebojów – Zbigniewem Karpowiczem z Zespołu Karpowicz Family. Tym razem Zbyszek Karpowicz opowie o niezapomnianych przygodach przy okazji koncertów, o podróżach, ale też o swoim hobby i zainteresowaniach.
Zbigniew Karpowiczfot.: Ala Oswald
Przez te lata mnóstwo koncertujecie. Z pewnością przy tej okazji zdarzało się Wam wiele zabawnych czy nietypowych sytuacji. Czy jakaś szczególnie zapadła Wam w pamięć?
Z.: Była jedna bardzo przykra sytuacja, taka która na długie lata pozostanie w naszej pamięci… Jechaliśmy na koncert w opolskie, mieliśmy być na godzinę 19-stą, ale na trasie, na autostradzie A4 zastał nas wypadek; był potężny korek, były ofiary wypadku, helikopter zbierał te ofiary z drogi. Wszystko zaczynało się bardzo przedłużać. Koncert za chwilę miał się już zaczynać, mieliśmy mnóstwo telefonów, pytania i pretensje dlaczego nas jeszcze nie ma, że mamy wyjechać z korka… Stało się tak, że koncert miał zacząć się o 19. i równo o 19. stanęliśmy na scenie – bardzo spięci i znerwicowani. Publiczność na szczęście tego nie zauważyła. To był taki wyjątkowy przypadek. A pozytywy? Właściwie pojawiają się na każdym koncercie. Jest bardzo wesoło, uśmiechamy się do siebie, bawimy Publiczność – również naszymi prezentami, które dajemy ze sceny w trakcie koncertów. Tak, że Publiczność odbiera naszą muzykę bardzo pozytywnie.
Wiele Waszych teledysków powstaje nad Bałtykiem czy wręcz nad Morzem Śródziemnym. Rozumiem, że lubicie podróżować?
Z.: Tak, tak. Nad naszym polskim morzem nagrywaliśmy mnóstwo teledysków, jak też w Chorwacji, w Nicei, w Cannes, w Monako, w Monte Carlo. Poza tym graliśmy w Austrii. Nasza 18-letnia produkcja muzyczna sprawiła, że byliśmy w wielu regionach naszego globu. Ale to wszystko powoduje, że jesteśmy tak zintegrowani, tak się lubimy, że każdy coś wnosi, a w naszym Zespole panuje bardzo fajna atmosfera.
Jakiej muzyki lubi Pan słuchać prywatnie?
Z.: Lubię Carlosa Santanę, Jego utwory muzyczne, instrumentalne na gitarze bardzo mi się podobają. Kiedyś lubiłem, dużo śpiewałem i opierałem się na muzyce Trubadurów, bardzo lubiłem Krzysztofa Krawczyka. To były takie dwa moje wzory – Carlos Santana uspokajał świetnymi melodiami, a Trubadurzy byli inspiracją do utworów, które powstawały wcześniej.
A co lubi Pan robić w wolnym czasie? Jakie jest Pana hobby?
Z.: Hobby moje i mojego Przyjaciela Helmuta Gawła są bardzo podobne – obaj bardzo lubimy zbierać grzyby, lubimy łowić ryby, przyroda nas pasjonuje. Przede wszystkim ryby, grzyby, las, woda. Helmut jest też hodowcą kanarków. Ma ich całkiem sporo. Mam jednego kanarka w prezencie od Helmuta i śpiewa mi każdego dnia.
Wspomniał Pan o kanarku, a czy poza tym macie jakieś zwierzaki?
Z.: Tak. Mamy w domu fajnego pieska. ma na imię Tofik. To biały maltańczyk. To bardzo fajny pies – gdy mu się powie „idziesz albo nie”, to idzie albo nie. [śmiech] Tak, że zwierzęta są nam bardzo bliskie. Kiedyś miałem też w domu rybki, kanarki – to znaczy przed laty je hodowałem. Dawniej miałem też króliki. Tak więc przyroda jest mi bardzo bliska.
Dziękuję bardzo za udzielenie wywiadu.
Kto fajruje w kwietniu?
Śląski Gwiazdozbiór
Słowniczek: z naszego na polski i z polskiego na nasze