22.06.2021
Seniorze, uważaj na oszustów
Oszustów i naciągaczy pragnących wzbogacić się przez naszą nieuwagę czy brak wiedzy w kwestiach bankowo-finansowych nigdy nie brakowało. Niestety obecna sytuacja – rosnące bezrobocie, niższe pensje i niepewność jutra, powoduje, że liczba oszustów i naciągaczy (w dodatku bardziej zdesperowanych) będzie wzrastać. Jedynym sposobem, by się przed nimi ustrzec, jest poznanie ich metod, tak by nie dać się wywieść w pole…
O kilku popularnych metodach oszustów stosowanych wobec osób starszych i samotnych już pisaliśmy (metoda na „wnuczka”, na „policjanta” oraz na przesyłkę). Niestety wachlarz metod oszustów jest niezwykle szeroki.
Bankowość elektroniczna ma mnóstwo zalet, ma też jednak swe mankamenty. Jednym z nich jest otwarcie furtek dla pomysłowych oszustów. Obecnie często stosowaną metodą jest przesyłanie do nas SMSów czy maili, proszących o potwierdzenie naszych danych i hasła do kotna bankowego (by je przechwycić i móc wejść bez nasze wiedzy na nasze konto), jak też SMSy z prośbą np. o dopłatę kilku złotych np. do przesyłki pocztowej (z uwagi na większą masę, czy konieczność dezynfekcji) – dopłaty mamy do kompletu dokonać wchodząc na specjalny link… W efekcie udostępniamy nasze dane złodziejowi, który często zyskuje dostęp nie tylko do naszego konta bankowego, ale też smartfona czy komputera.
Tu akurat sprawa jest prosta – należy takie wiadomości ignorować i absolutnie nigdy nie klikać w otrzymane z podejrzanego źródła linki. Jeśli ciągle mamy wątpliwości, np. w przypadku paczki – zawsze możemy zatelefonować na Pocztę czy do firmy kurierskiej, która potwierdzi, że wiadomość nie była od nich.
Kolejną popularną metodą stosowaną nie tylko wobec osób starszych, jest wykorzystanie lęku o nasze oszczędności. Metoda jest dosyć prosta – polega na telefonicznej informacji od rzekomego przedstawiciela banku, w którym trzymamy oszczędności, że bank padł ofiarą hakera, czy innego przestępstwa, wobec czego jesteśmy proszeni o przelani pieniędzy na „bezpieczne” konto, podane przez naszego rozmówcę (czyli oczywiście na konto oszusta). Dla zwiększenia wiarygodności, telefon do nas wykonuje jeszcze drugi oszust, przedstawiający się dla odmiany jako ktoś z prokuratury, która zajmuje się tą sprawą… Niestety część z nas, w pierwszej panice, bojąc się o oszczędności życia, dokonuje takiego przelewu, w efekcie tracąc wszystko.
W rzeczywistości banki po pierwsze są w miarę dobrze zabezpieczone przed włamaniami hakerów, a bezpieczeństwo oszczędności naszego życia zapewnia Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Banki nigdy też nie każą dokonywać nam przelewów z konto na konto i to zlecając sprawę telefonicznie.
Jeśli rzeczywiście będziemy mieć taki dziwny telefon, nie powinniśmy podejmować żadnych działań w sprawie naszych oszczędności. Wskazany jest natomiast telefon do naszego banku z zapytaniem, czy placówka wie, że ktoś podszywa się pod nich.
Bankowość elektroniczna ma mnóstwo zalet, ma też jednak swe mankamenty. Jednym z nich jest otwarcie furtek dla pomysłowych oszustów. Obecnie często stosowaną metodą jest przesyłanie do nas SMSów czy maili, proszących o potwierdzenie naszych danych i hasła do kotna bankowego (by je przechwycić i móc wejść bez nasze wiedzy na nasze konto), jak też SMSy z prośbą np. o dopłatę kilku złotych np. do przesyłki pocztowej (z uwagi na większą masę, czy konieczność dezynfekcji) – dopłaty mamy do kompletu dokonać wchodząc na specjalny link… W efekcie udostępniamy nasze dane złodziejowi, który często zyskuje dostęp nie tylko do naszego konta bankowego, ale też smartfona czy komputera.
Tu akurat sprawa jest prosta – należy takie wiadomości ignorować i absolutnie nigdy nie klikać w otrzymane z podejrzanego źródła linki. Jeśli ciągle mamy wątpliwości, np. w przypadku paczki – zawsze możemy zatelefonować na Pocztę czy do firmy kurierskiej, która potwierdzi, że wiadomość nie była od nich.
Kolejną popularną metodą stosowaną nie tylko wobec osób starszych, jest wykorzystanie lęku o nasze oszczędności. Metoda jest dosyć prosta – polega na telefonicznej informacji od rzekomego przedstawiciela banku, w którym trzymamy oszczędności, że bank padł ofiarą hakera, czy innego przestępstwa, wobec czego jesteśmy proszeni o przelani pieniędzy na „bezpieczne” konto, podane przez naszego rozmówcę (czyli oczywiście na konto oszusta). Dla zwiększenia wiarygodności, telefon do nas wykonuje jeszcze drugi oszust, przedstawiający się dla odmiany jako ktoś z prokuratury, która zajmuje się tą sprawą… Niestety część z nas, w pierwszej panice, bojąc się o oszczędności życia, dokonuje takiego przelewu, w efekcie tracąc wszystko.
W rzeczywistości banki po pierwsze są w miarę dobrze zabezpieczone przed włamaniami hakerów, a bezpieczeństwo oszczędności naszego życia zapewnia Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Banki nigdy też nie każą dokonywać nam przelewów z konto na konto i to zlecając sprawę telefonicznie.
Jeśli rzeczywiście będziemy mieć taki dziwny telefon, nie powinniśmy podejmować żadnych działań w sprawie naszych oszczędności. Wskazany jest natomiast telefon do naszego banku z zapytaniem, czy placówka wie, że ktoś podszywa się pod nich.