13.02.2024
Czy da się jakoś zaoszczędzić na prądzie?
W ostatnim czasie zima – pod względem temperaturowym – troszkę nas oszczędza, niemniej tak czy inaczej wysokość rachunków za prąd oraz za gaz napawa nas zabobonnym lękiem… Gorzej, że od połowy roku ceny prądu mogą być nawet 2-krotnie wyższe… Wybadałoby więc wziąć się za oszczędzanie energii – dla dobra środowiska i portfela… Pytanie jak?
Na razie skupmy się na energii elektrycznej. Oczywiście potocznie mówiąc i myśląc o prądzie – utożsamiamy go ze światłem, często nawet mówiąc o rachunku „za światło”. Rzeczywiście kilkanaście lat temu światło miało znaczący udział w naszych domowych rachunkach, niemniej obecnie, gdy 90% oświetlenia w naszych domach stanowią żarówki ledowe, naprawdę udział wszelkich lamp w zużyciu prądu jest raczej niewielki (dlatego też naprawdę, by zaoszczędzić na rachunkach, nie musimy siedzieć przez całą dobę po ciemku, wpędzając się w depresję – naprawdę nie ma to jakiegoś szczególnego wpływu na rachunki, jak też w niewielkim stopniu obciąża środowisko).
Co więc pożera w naszym domu prąd? Zdecydowanie na pierwszym miejscu są wszelkie urządzenia grzewcze i chłodzące – czyli lodówki (pomimo coraz lepszej klasy energetycznej wciąż są bardzo prądożerne, ponadto wielu z nas nie zmienia modelu lodówki co 2 lata, więc nasze wysłużone sprzęty siłą rzeczy zużywają więcej prądu). Kolejnym pożeraczem prądu są grzejniki elektryczne – kaloryfery olejowe, grzejniki z nadmuchem, itp. Niestety bardzo wysokie zużycie prądu mają wszelkiego rodzaju kuchenki elektryczne oraz piekarniki, kuchenki indukcyjne, bojlery elektryczne, czajniki elektryczne, suszarki do prania, suszarki do włosów. Niestety sporo prądu zużywają też choćby odkurzacze, pralki, żelazka, inne sprzęty kuchenne (wszelkiego rodzaju miksery i roboty kuchenne). Oczywiście wszystko zależy od ich mocy oraz częstotliwości użytkowania. Oczywiście swój udział rachunkach ma też wspomniane światło, czy urządzenia elektroniczne – telewizory, komputery, itp. Oczywiście tu wiele zależy od czasu ich pracy, ale też gabarytów (mały pokojowy telewizor zużywa znacznie mniej prądu niż potężne kino domowe z telewizorem na całą ścianę – innymi słowy, mały telewizor włączony przez kilka godzin dziennie nie doprowadzi nas do bankructwa).
Moc urządzenia, to jedna sprawa, inna to czas jego pracy. Lodówka, różnego rodzaju grzejniki itp. pracują przez całą dobę lub (grzejniki, bojlery) przynajmniej przez dużą część dnia – tym samym ich wkład w rachunki jest zawsze ogromny. Kuchenki, czajniki, itd. to już inna sprawa – wydawać by się mogło, że jeśli kupimy sprzęt o mniejszej mocy, powinien zużywać mniej energii. Niestety tu kłania się fizyka – po prostu, by zagotować choćby wodę, nie wspominając już o gotowaniu, pieczeniu, itp., potrzebujemy więcej czasu (więc po pierwsze my spędzamy więcej czasu w przysłowiowej kuchni), po drugie urządzenie ostatecznie zużyje tyle samo prądu, co te o większej mocy…
Paradoksów dotyczących zużycia prądu jest znacznie więcej, do sprawy wrócimy w kolejnych artykułach…
Inna sprawa, że możemy całkowicie wyłączyć prąd w domu (np. podczas dłuższego wyjazdu), a i tak spotka nas niespodzianka w postaci wcale nie małego rachunku za prąd… Dlaczego? Z uwagi na opłaty stałe (choćby związane z przesyłem itd.), które stanowią całkiem sporą część przeciętnego rachunku.
Co więc pożera w naszym domu prąd? Zdecydowanie na pierwszym miejscu są wszelkie urządzenia grzewcze i chłodzące – czyli lodówki (pomimo coraz lepszej klasy energetycznej wciąż są bardzo prądożerne, ponadto wielu z nas nie zmienia modelu lodówki co 2 lata, więc nasze wysłużone sprzęty siłą rzeczy zużywają więcej prądu). Kolejnym pożeraczem prądu są grzejniki elektryczne – kaloryfery olejowe, grzejniki z nadmuchem, itp. Niestety bardzo wysokie zużycie prądu mają wszelkiego rodzaju kuchenki elektryczne oraz piekarniki, kuchenki indukcyjne, bojlery elektryczne, czajniki elektryczne, suszarki do prania, suszarki do włosów. Niestety sporo prądu zużywają też choćby odkurzacze, pralki, żelazka, inne sprzęty kuchenne (wszelkiego rodzaju miksery i roboty kuchenne). Oczywiście wszystko zależy od ich mocy oraz częstotliwości użytkowania. Oczywiście swój udział rachunkach ma też wspomniane światło, czy urządzenia elektroniczne – telewizory, komputery, itp. Oczywiście tu wiele zależy od czasu ich pracy, ale też gabarytów (mały pokojowy telewizor zużywa znacznie mniej prądu niż potężne kino domowe z telewizorem na całą ścianę – innymi słowy, mały telewizor włączony przez kilka godzin dziennie nie doprowadzi nas do bankructwa).
Moc urządzenia, to jedna sprawa, inna to czas jego pracy. Lodówka, różnego rodzaju grzejniki itp. pracują przez całą dobę lub (grzejniki, bojlery) przynajmniej przez dużą część dnia – tym samym ich wkład w rachunki jest zawsze ogromny. Kuchenki, czajniki, itd. to już inna sprawa – wydawać by się mogło, że jeśli kupimy sprzęt o mniejszej mocy, powinien zużywać mniej energii. Niestety tu kłania się fizyka – po prostu, by zagotować choćby wodę, nie wspominając już o gotowaniu, pieczeniu, itp., potrzebujemy więcej czasu (więc po pierwsze my spędzamy więcej czasu w przysłowiowej kuchni), po drugie urządzenie ostatecznie zużyje tyle samo prądu, co te o większej mocy…
Paradoksów dotyczących zużycia prądu jest znacznie więcej, do sprawy wrócimy w kolejnych artykułach…
Inna sprawa, że możemy całkowicie wyłączyć prąd w domu (np. podczas dłuższego wyjazdu), a i tak spotka nas niespodzianka w postaci wcale nie małego rachunku za prąd… Dlaczego? Z uwagi na opłaty stałe (choćby związane z przesyłem itd.), które stanowią całkiem sporą część przeciętnego rachunku.
