20.02.2024
Próbujemy zaoszczędzić na prądzie – właśnie, próbujemy…
Co nas przyprawia o regularny ból głowy? Na pewno w pierwszej dziesiątce znajdują się rachunki – na czele z tymi, za energię elektryczną… Uwzględniając bardzo już wysokie ceny energii elektrycznej oraz zapowiadane podwyżki, większość z nas głowi się, jak prąd zaoszczędzić. Niestety nie jest to zadanie łatwe, a my często podlegamy stereotypom…
W poprzednim artykule już wspomnieliśmy, że niestety największymi pożeraczami prądu w naszych domach są urządzenia grzewcze lub chłodzące (nie mamy na myśli wentylatorka w sezonie letnim). Niestety na działanie lodówki wpływ mamy niewielki (raczej nie będziemy jej wyłączać na noc – skądinąd nawet jeśli ktoś ma takie pomysły, przypominamy nieśmiało, iż częste włączanie i wyłączanie lodówki z prądu bardzo mocno skróci jej żywotność, więc zamiast za prąd zapłacimy za nowy sprzęt, a przy okazji zaśmiecimy środowisko kolejnym elektroodpadem). W przypadku grzejników, bojlerów itp. możemy teoretycznie nieco zredukować temperaturę (czy to w pomieszczeniach, czy odpowiednio wody). No, ale są przecież jakieś granice – teoretycznie przebywanie w chłodniejszych pomieszczeniach jest zdrowsze, ale wielu z nas ma problemy z krążeniem lub układem odpornościowym – tu granica już jest bardzo cienka i nadmiernie oszczędzając po prostu możemy zachorować. Pamiętajmy też, że nawet nieużytkowane pomieszczenia w domu trzeba czasami trochę ogrzewać – w przeciwnym razie grozi nam pojawienie się w nich nadmiernej wilgoci, a w niedalekiej perspektywie pleśni i innych grzybów. Reasumując – tu z oszczędnością nie zaszalejemy.
Teoretycznie troszkę możemy nieco zaoszczędzić nie pozostawiając nieużytkowanych urządzeń w trybie czuwania – ale większość urządzeń kuchennych takiego trybu nie ma, a w przypadku elektroniki (np. radia) pomysł jest średni – wiele takich urządzeń (pomimo deklaracji producenta) nie za bardzo radzi sobie z podtrzymywaniem wewnętrznej pamięci, tym samym np. w radiach kasują się zaprogramowane stacje, nie wspominając już np. o budzikach…
W przypadku światła – o ile jeszcze tego nie zrobiliśmy, wymieńmy żarówki na ledowe. Tu rzeczywiście oszczędność jest spora (nawet uwzględniając wysokie ceny żarówek ledowych), ponadto żarówki takie nie grzeją się zbytnio, tym samym nie niszczą opraw lamp, wydłużając ich żywotność. Oczywiście, jeśli w ogóle nie przebywamy w danym pomieszczeniu, zgaśmy tam światło, nie oznacza to jednak, że mamy siedzieć w domu po ciemku i zabijać się w ciemnym przedpokoju – kilka zapalonych lamp z ledowymi żarówkami naprawdę nie wpłynie znacząco na nasz rachunek.
Teoretycznie wiele kupowanych przez nas urządzeń ma obecnie tzw. tryb „EKO” – hipotetycznie powinny wtedy zużywać mniej prądu. Do tematu wrócimy w kolejnym artykule.
Teoretycznie troszkę możemy nieco zaoszczędzić nie pozostawiając nieużytkowanych urządzeń w trybie czuwania – ale większość urządzeń kuchennych takiego trybu nie ma, a w przypadku elektroniki (np. radia) pomysł jest średni – wiele takich urządzeń (pomimo deklaracji producenta) nie za bardzo radzi sobie z podtrzymywaniem wewnętrznej pamięci, tym samym np. w radiach kasują się zaprogramowane stacje, nie wspominając już np. o budzikach…
W przypadku światła – o ile jeszcze tego nie zrobiliśmy, wymieńmy żarówki na ledowe. Tu rzeczywiście oszczędność jest spora (nawet uwzględniając wysokie ceny żarówek ledowych), ponadto żarówki takie nie grzeją się zbytnio, tym samym nie niszczą opraw lamp, wydłużając ich żywotność. Oczywiście, jeśli w ogóle nie przebywamy w danym pomieszczeniu, zgaśmy tam światło, nie oznacza to jednak, że mamy siedzieć w domu po ciemku i zabijać się w ciemnym przedpokoju – kilka zapalonych lamp z ledowymi żarówkami naprawdę nie wpłynie znacząco na nasz rachunek.
Teoretycznie wiele kupowanych przez nas urządzeń ma obecnie tzw. tryb „EKO” – hipotetycznie powinny wtedy zużywać mniej prądu. Do tematu wrócimy w kolejnym artykule.
