29.10.2024
Wróbelku, gdzie jesteś?
Pewnie większość z nas pamięta, że jeszcze 20-30 lat temu jakiekolwiek skupiska krzaków na naszych miejskich osiedlach, parkach czy przystankach dosłownie ruszały się i ćwierkały, a to za sprawą bardzo liczebnej populacji wróbla domowego. Dziś spotkanie tego uroczego ptaka w miastach to po prostu rzadkość…
Wróbel domowy to jedna z dwóch wstępujących w Polsce odmian wróbla – dominująca w miastach. Niewielkie urocze ptaszki stanowią niezbędny element ekosystemu, są pożyteczne – żywią się m.in. owadami, ale też nasionami, itp. Niestety zmiana naszych zwyczajów w ostatnich dekadach, w połączeniu z zanieczyszczeniem środowiska właściwie niemal całkowicie zabiła ten gatunek (nawiasem mówiąc - wizerunku na zdjęcie tytułowe użyczył nam kuzyn wróbla - uroczy mazurek).
Głównym problemem wróbla jest po prostu brak pożywienia – zadbane ogrody, trawniki miejskie, regularnie koszone (no, od czasu do czasu zrujnowane przez suszę), zgrabione na długo zanim rośliny wykształcą nasiona, które są pożywieniem wróbli. Z drugiej strony jak już wspominaliśmy, w ostatnich latach faktycznie (co zauważa chyba każdy z nas) gwałtownie spada populacja owadów i innych drobnych bezkręgowców, stanowiących drugie źródło pożywienia dla wróbli, niezbędne dla piskląt.
Dodajmy, że wróbel miejski nie należy do najbardziej wybiernych ptaków i jeszcze 3 dekady temu po prostu pożywiał się ze… śmietników na blokowiskach. Przecież 30 lat temu jeszcze nikt z nas nie słyszał o workach na śmieci, segregowaniu odpadów, wrzucaniu ich do zamkniętych pojemników, do kompletu skrytych w wiatach śmietnikowych (te dwa ostatnie głównie w walce ze szczurami – ale, jak to często bywa, to akurat jeden z nielicznych gatunków, który na tym bynajmniej nie ucierpiał (ale to już temat na inną okazję). Tak czy owak nasz mały wróbelek raczej nie wejdzie do wiaty śmietnikowej (często bardzo zabudowanej, a jeśli nawet, może mieć ogromne problemy z wyjściem), nie otworzy klapy śmietnika, a do kompletu nie otworzy worka z odpadami (najpierw wybierając odpowiedni kolor śmietnika i worka)… Reasumując – wróbel domowy tutaj też nie znajdzie pożywienia.
Z drugiej strony w przeciwieństwie do jaskółek, jeżyków i wielu innych gatunków (które skądinąd też nikną), nie są w stanie lecieć 10-tek kilometrów w poszukiwaniu pożywienia.
Niewątpliwie swój wkład w zmniejszenie populacji wróbla domowego mają też ich naturalni wrogowie – jak ptaki drapieżne (w tym sroki czy sójki), których akurat nie brak w naszych miastach, czy (choć nie w takim stopniu jak od czasu do czasu straszą media) – koty, czy to bezdomne, czy też wychodzące koty domowe, które czasami polują „rekreacyjnie” (choć dalecy jesteśmy od idiotycznych haseł „koty to mordercy”, itp.). Wystarczy nieco bardziej zatroszczyć się o osobniki bezdomne, a nasze domowe kiciusie upilnować w domach.
Głównym problemem wróbla jest po prostu brak pożywienia – zadbane ogrody, trawniki miejskie, regularnie koszone (no, od czasu do czasu zrujnowane przez suszę), zgrabione na długo zanim rośliny wykształcą nasiona, które są pożywieniem wróbli. Z drugiej strony jak już wspominaliśmy, w ostatnich latach faktycznie (co zauważa chyba każdy z nas) gwałtownie spada populacja owadów i innych drobnych bezkręgowców, stanowiących drugie źródło pożywienia dla wróbli, niezbędne dla piskląt.
Dodajmy, że wróbel miejski nie należy do najbardziej wybiernych ptaków i jeszcze 3 dekady temu po prostu pożywiał się ze… śmietników na blokowiskach. Przecież 30 lat temu jeszcze nikt z nas nie słyszał o workach na śmieci, segregowaniu odpadów, wrzucaniu ich do zamkniętych pojemników, do kompletu skrytych w wiatach śmietnikowych (te dwa ostatnie głównie w walce ze szczurami – ale, jak to często bywa, to akurat jeden z nielicznych gatunków, który na tym bynajmniej nie ucierpiał (ale to już temat na inną okazję). Tak czy owak nasz mały wróbelek raczej nie wejdzie do wiaty śmietnikowej (często bardzo zabudowanej, a jeśli nawet, może mieć ogromne problemy z wyjściem), nie otworzy klapy śmietnika, a do kompletu nie otworzy worka z odpadami (najpierw wybierając odpowiedni kolor śmietnika i worka)… Reasumując – wróbel domowy tutaj też nie znajdzie pożywienia.
Z drugiej strony w przeciwieństwie do jaskółek, jeżyków i wielu innych gatunków (które skądinąd też nikną), nie są w stanie lecieć 10-tek kilometrów w poszukiwaniu pożywienia.
Niewątpliwie swój wkład w zmniejszenie populacji wróbla domowego mają też ich naturalni wrogowie – jak ptaki drapieżne (w tym sroki czy sójki), których akurat nie brak w naszych miastach, czy (choć nie w takim stopniu jak od czasu do czasu straszą media) – koty, czy to bezdomne, czy też wychodzące koty domowe, które czasami polują „rekreacyjnie” (choć dalecy jesteśmy od idiotycznych haseł „koty to mordercy”, itp.). Wystarczy nieco bardziej zatroszczyć się o osobniki bezdomne, a nasze domowe kiciusie upilnować w domach.