28.07.2020
Koncerty od kuchni cz.2
Jak na razie raczej nie jest nam dane nacieszyć się koncertami. To chyba jednak dobra okazja, by zdradzić nieco na temat, jak ich organizacja wygląda od kulis. Wbrew pozorom sprawa bynajmniej prosta nie jest…
Panie X, dlaczego Pan nie chce wystąpić w miejscowości Y?
W tzw. normalnych czasach (bez pandemii) nagminnym zarzutem wobec sporej grupy Artystów są pretensje, że nigdy nie występują w jakiejś miejscowości. Otóż wyjaśnijmy na początek zasadniczą kwestię. Koncerty mogą być organizowane wg dwóch schematów – albo Artysta / Zespół / Menager Artysty wynajmują dom kultury i organizują koncert całkowicie na własną rękę, albo też nasze Gwiazdy przyjeżdżają na zaproszenie Organizatora, czyli najczęściej domu kultury, przedstawicieli władz miejscowości, czasami też jakiś prywatnych przedsiębiorstw (typu urodziny centrum handowego). Mówiąc prościej – artysta jest gdzieś zapraszany i nie ma wpływu gdzie i kiedy to będzie, a za występ otrzymuje ustalone wynagrodzenie. Sytuacja dotyczy 100% imprez plenerowych, jak też większości wydarzeń typu koncerty okazjonalne (typu Dzień Kobiet, Dzień Matki, Dzień Seniora). Niby proste. Problem w tym, że zaproszenia takie nie wysypują się z rękawa (na naszym rynku jest mnóstwo Artystów, dorzućmy do tego inne gatunki muzyczne), a zasoby finansowe organizatorów na ogół są wręcz śmieszne (w porywach przejazd na miejsce występu może być wyższy niż proponowana gaża). Oczywiście sytuacja dotyczy też imprez z udziałem wielu artystów – jak koncerty, które możemy oglądać w mediach.
Paradoks polega na tym, że Artysta czy Zespół podpisuje umowę i często nie otrzymuje od organizatora żadnych materiałów, plakatów, informacji o rodzaju imprezy – tak więc Artysta wie tylko o której godzinie i w jakiej miejscowości jest występ, ale czy to dożynki, czy święto gminy, czy występ jest pojedynczy, czy po nim występują inni, wykonawca często nie ma pojęcia.
Z drugiej strony medalu pozostaje wynajem. Niby proste… No właśnie – niby. Po pierwsze trzeba znaleźć odpowiednią salę (jak się okazuje spora część domów kultury nie ma sali widowiskowej lub posiada bardzo niewielkie pomieszczenie). Sale, do których może wejść min. 200 osób wcale nie są zbyt często spotykane. A jeśli już taką znajdziemy, odbywają się tam liczne imprezy – często o innym charakterze i zwyczajnie bardzo trudno o wolny termin.
Po drugie koszt wynajmu sali jest bardzo wysoki (od około 1. tys. do 5-6. tys., a przypadku najbardziej prestiżowych sal znacznie więcej). Znając przeciętną cenę biletów na koncert (w przypadku pojedynczego wykonawcy raczej rzadko powyżej 35 zł), już na podstawie tych wyliczeń widzimy, że właściwie w pechowej sytuacji, zysk z biletów może akurat pokryć koszt wynajmu przy 100 sprzedanych biletach mamy 3,5 tys.). Do tego dochodzi drukowanie plakatów, ich rozwieszenie (na ogół za słupy ogłoszeniowe też trzeba płacić – i to niemało), sprzedaż biletów (za które sprzedający pobierają prowizję). Przydałaby się też jakaś dodatkowa reklama w prasie czy np. lokalnych mediach…
Reasumując – w przypadku wynajmu często można dołożyć do imprezy, zamiast na niej zarobić, a do kompletu mieć mnóstwo pracy i stracić sporo nerwów (gdyż współpraca z wynajmującym salę koncertową też nie zawsze układa się idyllicznie).
Tak więc trudno dziwić się, że artyści czy zespoły bardzo rzadko podejmują się ryzyka organizacji koncertu na własną rękę.
Paradoks polega na tym, że Artysta czy Zespół podpisuje umowę i często nie otrzymuje od organizatora żadnych materiałów, plakatów, informacji o rodzaju imprezy – tak więc Artysta wie tylko o której godzinie i w jakiej miejscowości jest występ, ale czy to dożynki, czy święto gminy, czy występ jest pojedynczy, czy po nim występują inni, wykonawca często nie ma pojęcia.
Z drugiej strony medalu pozostaje wynajem. Niby proste… No właśnie – niby. Po pierwsze trzeba znaleźć odpowiednią salę (jak się okazuje spora część domów kultury nie ma sali widowiskowej lub posiada bardzo niewielkie pomieszczenie). Sale, do których może wejść min. 200 osób wcale nie są zbyt często spotykane. A jeśli już taką znajdziemy, odbywają się tam liczne imprezy – często o innym charakterze i zwyczajnie bardzo trudno o wolny termin.
Po drugie koszt wynajmu sali jest bardzo wysoki (od około 1. tys. do 5-6. tys., a przypadku najbardziej prestiżowych sal znacznie więcej). Znając przeciętną cenę biletów na koncert (w przypadku pojedynczego wykonawcy raczej rzadko powyżej 35 zł), już na podstawie tych wyliczeń widzimy, że właściwie w pechowej sytuacji, zysk z biletów może akurat pokryć koszt wynajmu przy 100 sprzedanych biletach mamy 3,5 tys.). Do tego dochodzi drukowanie plakatów, ich rozwieszenie (na ogół za słupy ogłoszeniowe też trzeba płacić – i to niemało), sprzedaż biletów (za które sprzedający pobierają prowizję). Przydałaby się też jakaś dodatkowa reklama w prasie czy np. lokalnych mediach…
Reasumując – w przypadku wynajmu często można dołożyć do imprezy, zamiast na niej zarobić, a do kompletu mieć mnóstwo pracy i stracić sporo nerwów (gdyż współpraca z wynajmującym salę koncertową też nie zawsze układa się idyllicznie).
Tak więc trudno dziwić się, że artyści czy zespoły bardzo rzadko podejmują się ryzyka organizacji koncertu na własną rękę.
