26.01.2024
Bezpieczne zabawy na śniegu
Ferie dla jednych wciąż trwają, dla innych już się skończyły. Tak czy inaczej, nasze dzieci nie powinny przesiadywać w domu. Ważne jednak, by zatroszczyć się o elementarne zasady bezpieczeństwa podczas zimowych zabaw, gdy pojawi się odrobina śniegu (a chyba sami troszkę o nich zapominamy).
Skoro o bezpieczeństwie zimą mowa – czy to podczas ferii, czy już po, choć nasze dzieci generalnie mają sporą awersję do wychodzenia z domu na podwórko, na ogół pojawienie się choć odrobiny śniegu, powoduje jednak chęć do szaleństw na białym puchu.
Ostatnio było sporo o sankach, niemniej przecież ukochane zimowe zabawy dzieci od pokoleń, to lepienie bałwana czy rzucanie śnieżkami. O ile te pierwsze raczej nie wiąże się ze zbyt licznymi zagrożeniami (choć przy kreatywności niektórych dzieci, nigdy nie wiadomo), to z rzucaniem śnieżkami jest znacznie gorzej… Szczególnie, że nasze pociechy, nieprzywykłe do szaleństw na śniegu, nawet te wyjątkowo grzeczne, nie pamiętają, a czasami nawet nie wiedzą o sporych zagrożeniach, jakie wiążą się z tą pozornie niewinną zabawą.
Tu znów sprawdzi się najlepiej tradycyjna rozmowa – oczywiście nie jednorazowe nudne kazanie, podczas którego dziecko się wyłączy lub będzie wręcz gapiło się w ekran smartfona, ale dialog… Możemy poprzeć się tu opowieściami z naszego dzieciństwa (nawet troszkę przerysowanymi), możemy też odwołać się do przykładów z książek lub (przygotowanych wcześniej – niezbyt drastycznych graficznie) materiałów z Internetu.
Chyba nikomu z dorosłych nie musimy przypominać, jakie zagrożenia wiążą się z tą z pozoru niewinną zabawą – pewnie wielu z nas zna kogoś, kto w dzieciństwie podczas takiej niewinnej zabawy oberwał porządnie w oko – co czasami kończyło się wyjątkowo tragicznie, czyli nawet utratą oka lub uszkodzeniem wzroku, a czasami nieco mniej tragicznie, ale z pewnością boleśnie i niezbyt estetycznie – czyli podbitym okiem.
Tu problemem są śnieżki, w których niechcący lub celowo znajdzie się kamień lub inny twardy lub ostry element, ale czasami wystarczy mocno ubity zlodowaciały śnieg lub bryła lodu. O ile jeszcze nasze pokolenie regularnie słyszało w domu i szkole „kazania” związane z bezpiecznymi zabawami (lub wręcz miało je zakazane), to dla dzisiejszych dzieci to często abstrakcja – z uwagi na łagodne zimy i fakt, że nasze dzieci nie wychodzą na podwórko, jakoś zapominamy, o uczeniu elementarnych zasad bezpieczeństwa (no – a akurat do „bitw” na śnieżki bardzo często dochodzi choćby w drodze ze szkoły).
Aha – oczywiście regularnie przypominajmy też naszym dzieciom, o bezwzględnym zakazie rzucania śnieżkami w samochody – szczególnie jadące (bo bardzo łatwo można doprowadzić do poważnego wypadku), ale nawet stojące, które łatwo można uszkodzić – narażając właściciela na duże problemy, a nas jako rodziców, na spore koszty i ogromne nieprzyjemności. Oczywiście warto przestrzegać nasze dzieci przed jeszcze bardziej szalonymi pomysłami – jak zrzucanie śniegu czy lodu z mostu czy kładek dla pieszych na samochody, czy idących niżej przechodniów (akurat takich „genialnych” pomysłów u naszych pociech nie brakuje) – chyba sami doskonale wiemy, że dziecko może w ten sposób doprowadzić nawet do śmiertelnego wypadku.
Ostatnio było sporo o sankach, niemniej przecież ukochane zimowe zabawy dzieci od pokoleń, to lepienie bałwana czy rzucanie śnieżkami. O ile te pierwsze raczej nie wiąże się ze zbyt licznymi zagrożeniami (choć przy kreatywności niektórych dzieci, nigdy nie wiadomo), to z rzucaniem śnieżkami jest znacznie gorzej… Szczególnie, że nasze pociechy, nieprzywykłe do szaleństw na śniegu, nawet te wyjątkowo grzeczne, nie pamiętają, a czasami nawet nie wiedzą o sporych zagrożeniach, jakie wiążą się z tą pozornie niewinną zabawą.
Tu znów sprawdzi się najlepiej tradycyjna rozmowa – oczywiście nie jednorazowe nudne kazanie, podczas którego dziecko się wyłączy lub będzie wręcz gapiło się w ekran smartfona, ale dialog… Możemy poprzeć się tu opowieściami z naszego dzieciństwa (nawet troszkę przerysowanymi), możemy też odwołać się do przykładów z książek lub (przygotowanych wcześniej – niezbyt drastycznych graficznie) materiałów z Internetu.
Chyba nikomu z dorosłych nie musimy przypominać, jakie zagrożenia wiążą się z tą z pozoru niewinną zabawą – pewnie wielu z nas zna kogoś, kto w dzieciństwie podczas takiej niewinnej zabawy oberwał porządnie w oko – co czasami kończyło się wyjątkowo tragicznie, czyli nawet utratą oka lub uszkodzeniem wzroku, a czasami nieco mniej tragicznie, ale z pewnością boleśnie i niezbyt estetycznie – czyli podbitym okiem.
Tu problemem są śnieżki, w których niechcący lub celowo znajdzie się kamień lub inny twardy lub ostry element, ale czasami wystarczy mocno ubity zlodowaciały śnieg lub bryła lodu. O ile jeszcze nasze pokolenie regularnie słyszało w domu i szkole „kazania” związane z bezpiecznymi zabawami (lub wręcz miało je zakazane), to dla dzisiejszych dzieci to często abstrakcja – z uwagi na łagodne zimy i fakt, że nasze dzieci nie wychodzą na podwórko, jakoś zapominamy, o uczeniu elementarnych zasad bezpieczeństwa (no – a akurat do „bitw” na śnieżki bardzo często dochodzi choćby w drodze ze szkoły).
Aha – oczywiście regularnie przypominajmy też naszym dzieciom, o bezwzględnym zakazie rzucania śnieżkami w samochody – szczególnie jadące (bo bardzo łatwo można doprowadzić do poważnego wypadku), ale nawet stojące, które łatwo można uszkodzić – narażając właściciela na duże problemy, a nas jako rodziców, na spore koszty i ogromne nieprzyjemności. Oczywiście warto przestrzegać nasze dzieci przed jeszcze bardziej szalonymi pomysłami – jak zrzucanie śniegu czy lodu z mostu czy kładek dla pieszych na samochody, czy idących niżej przechodniów (akurat takich „genialnych” pomysłów u naszych pociech nie brakuje) – chyba sami doskonale wiemy, że dziecko może w ten sposób doprowadzić nawet do śmiertelnego wypadku.