23.02.2024
Reforma edukacji z perspektywy nauczyciela cz.2
Wracamy do tematu, który ostatnio często pojawia się w mediach, czyli planowanej, a częściowo już wdrażanej reformy edukacji. Na razie skupiamy się na legendarnych już zadaniach domowych (a raczej ich braku) z perspektywy szkoły i nauczycieli…
Warto też przypomnieć, że przeważnie zadania domowe uczniów nie są sprawdzane na lekcjach, ale po prostu nauczyciel zbiera zeszyty, czy zeszyty ćwiczeń i sprawdza prace domowe podczas przerw, gdy nie ma dyżuru lub po lekcjach. Podczas zajęć zadanie sprawdzane jest ewentualnie „na wyrywki” – u 1-2 uczniów, by na ich podstawie ewentualnie omówić zagadnienie lub na zasadzie odhaczenia, czy w ogóle zostało wykonane (a szczegółowo sprawdzane jest nieco później). Tak więc sprawdzenie samego zadania domowego, raczej nie zabiera cennego czasu zajęć lekcyjnych – a jeśli już, to wnosi coś w dalsze zajęcia.
Nie bardzo wiemy też, skąd biorą się barwne opowieści na temat masowo zadawanych do domu wypracowań w klasach początkowych – przecież na tym etapie, dziecko dopiero uczy się pisać i czytać, więc na ogół napisanie tekstu składającego się z 5 zdań, to naprawdę maksimum.
Co do tzw. prac ręcznych – akurat ich zadawanie do domu w klasach początkowych to też rzadkość. A jeśli już się pojawiają, to raczej na zasadzie dokończenia tego, czego dziecko nie zdążyło wykonać w szkole (tu znów kłania się różnorodne tempo pracy uczniów). Skądinąd, skoro wykonanie jakiejś pracy z plastyki czy techniki, to dla dziecka w domu takie wyzwanie, to wyobraźmy sobie, jak wygląda to w szkole – powiedzmy jakaś praca wymagająca użycia farb lub kleju – uczniowie najpierw przez kilka minut rozkładają na stole gazety (oczywiście połowa ich zapomina przynieść), potem (w przypadku farbek) następuje wycieczka wszystkich do łazienki, by nabrać wody do kubków, po jakiś 10 minutach ewentualnie można wziąć się do pracy – oczywiście przed przygotowaniem stanowiska lub już po, trzeba jeszcze przypomnieć, co dziecko właściwie ma wykonać. Jakieś 10 minut przed końcem trzeba brać się za sprzątanie stanowiska, wylewanie wody, płukanie pędzelków, mycie rąk (czyli kolejna, tym razem dłuższa wycieczka do łazienki). Prace – czy to malowane, czy klejone muszą też jakoś gdzieś wyschnąć… Tak czy inaczej, na samą działalność artystyczną pozostaje jakieś 20 minut zajęć – zgadnijcie, ile w tym czasie przeciętny śmiertelnik, jest w stanie wykonać, a co dopiero dziecko swoją niewprawną ręką (chyba, że zakładamy, że robi coś, byle odhaczyć zadanie, a jakość nie ma znaczenia). Stąd też od czasu do czasu zdarza się, że jakieś zadanie należy dokończyć w domu lub wykonać jakiś jego etap. Pytanie, jak sprawę rozwiązać w chwili obecnej?
O samej roli zadań domowych już wspominaliśmy, a do tematu jeszcze niewątpliwie powrócimy.
Nie bardzo wiemy też, skąd biorą się barwne opowieści na temat masowo zadawanych do domu wypracowań w klasach początkowych – przecież na tym etapie, dziecko dopiero uczy się pisać i czytać, więc na ogół napisanie tekstu składającego się z 5 zdań, to naprawdę maksimum.
Co do tzw. prac ręcznych – akurat ich zadawanie do domu w klasach początkowych to też rzadkość. A jeśli już się pojawiają, to raczej na zasadzie dokończenia tego, czego dziecko nie zdążyło wykonać w szkole (tu znów kłania się różnorodne tempo pracy uczniów). Skądinąd, skoro wykonanie jakiejś pracy z plastyki czy techniki, to dla dziecka w domu takie wyzwanie, to wyobraźmy sobie, jak wygląda to w szkole – powiedzmy jakaś praca wymagająca użycia farb lub kleju – uczniowie najpierw przez kilka minut rozkładają na stole gazety (oczywiście połowa ich zapomina przynieść), potem (w przypadku farbek) następuje wycieczka wszystkich do łazienki, by nabrać wody do kubków, po jakiś 10 minutach ewentualnie można wziąć się do pracy – oczywiście przed przygotowaniem stanowiska lub już po, trzeba jeszcze przypomnieć, co dziecko właściwie ma wykonać. Jakieś 10 minut przed końcem trzeba brać się za sprzątanie stanowiska, wylewanie wody, płukanie pędzelków, mycie rąk (czyli kolejna, tym razem dłuższa wycieczka do łazienki). Prace – czy to malowane, czy klejone muszą też jakoś gdzieś wyschnąć… Tak czy inaczej, na samą działalność artystyczną pozostaje jakieś 20 minut zajęć – zgadnijcie, ile w tym czasie przeciętny śmiertelnik, jest w stanie wykonać, a co dopiero dziecko swoją niewprawną ręką (chyba, że zakładamy, że robi coś, byle odhaczyć zadanie, a jakość nie ma znaczenia). Stąd też od czasu do czasu zdarza się, że jakieś zadanie należy dokończyć w domu lub wykonać jakiś jego etap. Pytanie, jak sprawę rozwiązać w chwili obecnej?
O samej roli zadań domowych już wspominaliśmy, a do tematu jeszcze niewątpliwie powrócimy.