10.09.2021
Karol Gembczyk o niezapomnianych wakacjach
Z wakacjami wiąże się wiele pięknych wspomnień… O swoich pięknych wakacyjnych wspomnieniach opowiedział nam tym razem Karol Gembczyk z Zespołu Wesoła Biesiada – jak się okazało, jest o czym opowiadać…
Dla mnie niezapomniane wakacje, to przede wszystkim wakacje z czasów mojej młodości – a moja młodość (o czym już wielokrotnie rozmawialiśmy) to czas związany z działalnością harcerską, oazową. To czasy, kiedy nie jeździliśmy na wypasione wczasy, z all inclusive – wtedy tego nie znaliśmy, nie korzystaliśmy z takich ofert.
Latem zawsze chodziło się na pielgrzymki – należałem do Młodzieży Franciszkańskiej, do „Oazy” przy Parafii. Pamiętam moją pierwszą pielgrzymkę do Częstochowy – szliśmy trzy dni, m.in. przez Woźniki. Pamiętam, że już pierwszego dnia miałem takie blazy (pęcherze) na nogach, że myślałem, iż nie dojdę na Jasną Górę. Pamiętam, że pierwszą noc spędziliśmy na strychu, u pewnej Pani w Woźnikach, która nas przyjęła (niestety nie pamiętam, jak Pani się nazywała). Spaliśmy na siennikach… Na szczęście ostatecznie z bolącymi nogami – udało mi się dojść do Częstochowy. To taki czasy oazowe.
Jeśli chodzi o moje najbardziej zapamiętane wakacje to szereg lat spędzonych w ośrodku harcerskim w Borowianach, czasy w ośrodku harcerskim w Jarosławcu nad morzem oraz wyjazdy, które sam organizowałem, bo przez szereg lat byłem zastępcą komendanta Hufca i komendantem kolonii dla dzieci – dla Zuchów.
To właśnie najwięcej moich miłych chwil. Mogę wspomnieć, że moją Żonę poznałem również właśnie podczas wakacji, podczas wakacyjnego obozu – Ania przyjechała realizować studencką praktykę u nas… Tak się poznaliśmy. W tym roku mamy już 16 lat po ślubie.
Tak naprawdę moje wakacje, to wakacje związane ściśle z harcerstwem, z ogniskiem, ze śpiewami, z wycieczkami, z wyprawami. Bardzo dużo podróżowaliśmy z drużynami, chodziliśmy po górach…
We wspomnianych już Borowianach organizowaliśmy obozy i kolonie, na których pełniliśmy funkcje opiekunów. To moje najpiękniejsze wspomnienia związane z ogniskiem, z grami nocnymi, z podchodami, z musztrą, z apelem, z wczesnym wstawaniem, z porządkiem harcerskim, z całą oprawą, anturażem. To piękne czasy, gdy trzeba było budować kuchnie polowe, gdy spaliśmy w namiotach… Ja doświadczyłem jeszcze tego, jak wypychało się sienniki, które układaliśmy w namiotach, tak spały dzieci, my… Potem czasy nieco się zmieniły i już zapewnialiśmy dzieciom trochę lepsze warunki. Największy obóz, jaki organizowałem obejmował ponad 200 uczestników, łącznie z całą kadrą, obsługą, było nas około 250 osób. Bardzo mi się to podobało. To tyle jeśli chodzi o wspomnienia z dawnych czasów. Adaś (Adam Polakowski) również wspominał w wywiadzie, że to Jego najpiękniejsze wspomnienia z lat młodości, kiedy naprawdę niewielkim kosztem można było spędzić czas.
Tak naprawdę to harcerstwo przygotowało nas do tego, czym obecnie się zajmujemy. Kiedyś śmialiśmy się z Adamem: „popatrz – w harcerstwie zaczynaliśmy od gitary, od śpiewu przy ognisku; przeniosło się to na estradę”. Rzeczywiście tak się to pociągnęło. W harcerstwie rozpoczęły się prace z dziećmi, co poszło dalej, przeniosło się na animacje, na kierunek studiów, na pedagogikę, na pracę w szkole i to wszystko, z czym jesteśmy teraz związani.
A teraz spędzamy przeważnie wakacje nad morzem z naszymi Dziećmi. To już rutynowe wyjazdy, ale również są bardzo piękne. To miłe wspomnienia. Co roku patrzymy z Żoną, jak nasze Dzieci rosną. Odwiedzamy często stare miejsca, które niegdyś odwiedzałem z harcerzami – choćby Jarosławiec nad morzem. Tak więc moje wakacje zawsze są związane z dużą ilością Dzieci, z organizacją wyjazdów…
Latem zawsze chodziło się na pielgrzymki – należałem do Młodzieży Franciszkańskiej, do „Oazy” przy Parafii. Pamiętam moją pierwszą pielgrzymkę do Częstochowy – szliśmy trzy dni, m.in. przez Woźniki. Pamiętam, że już pierwszego dnia miałem takie blazy (pęcherze) na nogach, że myślałem, iż nie dojdę na Jasną Górę. Pamiętam, że pierwszą noc spędziliśmy na strychu, u pewnej Pani w Woźnikach, która nas przyjęła (niestety nie pamiętam, jak Pani się nazywała). Spaliśmy na siennikach… Na szczęście ostatecznie z bolącymi nogami – udało mi się dojść do Częstochowy. To taki czasy oazowe.
Jeśli chodzi o moje najbardziej zapamiętane wakacje to szereg lat spędzonych w ośrodku harcerskim w Borowianach, czasy w ośrodku harcerskim w Jarosławcu nad morzem oraz wyjazdy, które sam organizowałem, bo przez szereg lat byłem zastępcą komendanta Hufca i komendantem kolonii dla dzieci – dla Zuchów.
To właśnie najwięcej moich miłych chwil. Mogę wspomnieć, że moją Żonę poznałem również właśnie podczas wakacji, podczas wakacyjnego obozu – Ania przyjechała realizować studencką praktykę u nas… Tak się poznaliśmy. W tym roku mamy już 16 lat po ślubie.
Tak naprawdę moje wakacje, to wakacje związane ściśle z harcerstwem, z ogniskiem, ze śpiewami, z wycieczkami, z wyprawami. Bardzo dużo podróżowaliśmy z drużynami, chodziliśmy po górach…
We wspomnianych już Borowianach organizowaliśmy obozy i kolonie, na których pełniliśmy funkcje opiekunów. To moje najpiękniejsze wspomnienia związane z ogniskiem, z grami nocnymi, z podchodami, z musztrą, z apelem, z wczesnym wstawaniem, z porządkiem harcerskim, z całą oprawą, anturażem. To piękne czasy, gdy trzeba było budować kuchnie polowe, gdy spaliśmy w namiotach… Ja doświadczyłem jeszcze tego, jak wypychało się sienniki, które układaliśmy w namiotach, tak spały dzieci, my… Potem czasy nieco się zmieniły i już zapewnialiśmy dzieciom trochę lepsze warunki. Największy obóz, jaki organizowałem obejmował ponad 200 uczestników, łącznie z całą kadrą, obsługą, było nas około 250 osób. Bardzo mi się to podobało. To tyle jeśli chodzi o wspomnienia z dawnych czasów. Adaś (Adam Polakowski) również wspominał w wywiadzie, że to Jego najpiękniejsze wspomnienia z lat młodości, kiedy naprawdę niewielkim kosztem można było spędzić czas.
Tak naprawdę to harcerstwo przygotowało nas do tego, czym obecnie się zajmujemy. Kiedyś śmialiśmy się z Adamem: „popatrz – w harcerstwie zaczynaliśmy od gitary, od śpiewu przy ognisku; przeniosło się to na estradę”. Rzeczywiście tak się to pociągnęło. W harcerstwie rozpoczęły się prace z dziećmi, co poszło dalej, przeniosło się na animacje, na kierunek studiów, na pedagogikę, na pracę w szkole i to wszystko, z czym jesteśmy teraz związani.
A teraz spędzamy przeważnie wakacje nad morzem z naszymi Dziećmi. To już rutynowe wyjazdy, ale również są bardzo piękne. To miłe wspomnienia. Co roku patrzymy z Żoną, jak nasze Dzieci rosną. Odwiedzamy często stare miejsca, które niegdyś odwiedzałem z harcerzami – choćby Jarosławiec nad morzem. Tak więc moje wakacje zawsze są związane z dużą ilością Dzieci, z organizacją wyjazdów…