08.09.2023
Krzysztof Pietrek o swoich niezapomnianych wakacjach
Jaka jest recepta na udane wakacje (nawet bardzo krótkie) Krzysztofa Pietrka? Artysta opowiedział nam o swoim zamiłowaniu do nawet bardzo krótkich podróży, jak też o bardzo traumatycznym wakacyjnym przeżyciu…
Właściwie wszystkie wakacje są dla mnie niezapomniane. Uwielbiam podróżować – nie tylko zagranicą, ale też po Polsce. Są tutaj takie piękne miejsca, że gdy tylko jest okazja, biorę Żonę, paczkę przyjaciół i jeździmy po całej Polsce i zwiedzamy. Wystarczą niekiedy 2-3 dni, ale często nawet gdy jest jeden dzień wolnego, jest okazja, wsiadamy w samochód i jedziemy – zwiedzamy naszą kochaną Polskę. – opowiada z zapałem Krzysztof Pietrek
Skoro pytasz o niezapomniane wakacje, była raz sytuacja, gdy lecieliśmy zagranicę samolotem… Pierwszy raz przeżyłem coś takiego. – opowiada Artysta – Już prawie lądowaliśmy, samolot zbliżał się do lądowania, nagle silniki zostały dane na pełną moc, a samolot tak jakby uciekał z lotniska z powrotem. W samolocie zapadła kompletna cisza (wśród pasażerów), a sam samolot tak wył, jakby silniki miały się rozlecieć; mnie przybiło do fotela, a samolot, który miał lądować leci nagle znów do góry. To było na Majorce. Dopiero, gdy samolot był wysoko na jakimś pułapie, pilot odezwał się: „Przepraszamy bardzo, ale są bardzo trudne warunki i musimy próbować lądować drugi raz”. W samolocie panowała kompletna cisza, do momentu aż samolot nie wylądował – nikt nawet nie kaszlnął, prawie nie oddychaliśmy, wszyscy czekaliśmy aż wylądujemy. Pierwszy raz w życiu przeżyłem taki strach. Wszystkie moce włączone, by uciec z lotniska… Było ciężko – to poczucie, że nie mamy na nic wpływu. – kończy swą opowieść Krzysztof Pietrek
Skoro pytasz o niezapomniane wakacje, była raz sytuacja, gdy lecieliśmy zagranicę samolotem… Pierwszy raz przeżyłem coś takiego. – opowiada Artysta – Już prawie lądowaliśmy, samolot zbliżał się do lądowania, nagle silniki zostały dane na pełną moc, a samolot tak jakby uciekał z lotniska z powrotem. W samolocie zapadła kompletna cisza (wśród pasażerów), a sam samolot tak wył, jakby silniki miały się rozlecieć; mnie przybiło do fotela, a samolot, który miał lądować leci nagle znów do góry. To było na Majorce. Dopiero, gdy samolot był wysoko na jakimś pułapie, pilot odezwał się: „Przepraszamy bardzo, ale są bardzo trudne warunki i musimy próbować lądować drugi raz”. W samolocie panowała kompletna cisza, do momentu aż samolot nie wylądował – nikt nawet nie kaszlnął, prawie nie oddychaliśmy, wszyscy czekaliśmy aż wylądujemy. Pierwszy raz w życiu przeżyłem taki strach. Wszystkie moce włączone, by uciec z lotniska… Było ciężko – to poczucie, że nie mamy na nic wpływu. – kończy swą opowieść Krzysztof Pietrek