27.08.2017
Debiuty muzyczne: Mariusz Rosnowski
W naszych artykułach skupiamy się generalnie na Artystach, którzy stali się już gwiazdami Śląskiej Sceny Muzycznej. Od czasu do czasu warto jednak poświęcić nieco uwagi twórczości Artystów, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w swej medialnej karierze.
Niespełna miesiąc temu miała miejsce premiera debiutanckiego teledysku i piosenki utalentowanego Artysty – Mariusza Rosnowskiego. Muzyk na początek postanowił skupić się na coverach znanych przebojów.
Fani śląskiej muzyki pewnie kojarzą gitarzystę, który pojawił się w teledysku Damiana Holeckiego do przeboju Hallelujach (to właśnie Mariusz Rosnowski). Artysta z muzyką ma do czynienia od wczesnej młodości, posiada wykształcenie muzyczne, gra na pianinie oraz gitarze. W Jego przygodzie z muzyką nastąpiła kilkunastoletnia przerwa, niemniej postanowił powrócić do grania i śpiewania przed dwoma laty. Ma na koncie liczne bardzo ciepło przyjęte występy – w chórze oraz jako instrumentalista. Obecnie Muzyk pragnie spróbować swoich sił w karierze solowej. Więcej o samym Mariuszu napiszemy niebawem.
Na pierwszy ogień poszła piosenka Zespołu Wilki – Elli lama sabachtani. Może tytuł nie koniecznie coś mówi większości z nas, ale sama piosenka jest zapewne doskonale znana. Utwór to bardzo nastrojowa ballada o nieszczęśliwej miłości, rozstaniu, tęsknocie za bliską osobą. W interpretacji Mariusza utwór nabiera nowego charakteru – o ile w wykonaniu Wilków zbliżał się raczej do klimatów rockowych, w przypadku wykonania Mariusza bliżej raczej do muzyki klasycznej (z lekka nawiązujący do stylu operowego wokal oraz sama aranżacja), soul czy gospel. Wykonanie z niesie sporą dawkę emocji, a zarazem jest bardzo profesjonalne.
Teledysk – zgodnie z założeniem samego Mariusza – ma z lekka nawiązywać do oryginału – choć w tym wypadku jest bardziej stonowany, subtelny, choć zarazem chyba nieco bardziej mroczny, niesie w sobie jakby nastrój tajemnicy, czy wręcz czegoś mistycznego. Styl realizacji teledysku kojarzy się z clipami współczesnych artystów, łączących pop i muzykę klasyczną czy teledyskami filmowymi. Kolorystyka dosyć przygaszona i stonowana, pojawia się za to sporo świec, stylowe wnętrza… Nagrania zrealizowano w Klubie Marchołt w Katowicach. Niewątpliwie całość jest niebanalna, ale zarazem bardzo profesjonalnie zrealizowana, warto poświęcić jej nieco uwagi.
Fani śląskiej muzyki pewnie kojarzą gitarzystę, który pojawił się w teledysku Damiana Holeckiego do przeboju Hallelujach (to właśnie Mariusz Rosnowski). Artysta z muzyką ma do czynienia od wczesnej młodości, posiada wykształcenie muzyczne, gra na pianinie oraz gitarze. W Jego przygodzie z muzyką nastąpiła kilkunastoletnia przerwa, niemniej postanowił powrócić do grania i śpiewania przed dwoma laty. Ma na koncie liczne bardzo ciepło przyjęte występy – w chórze oraz jako instrumentalista. Obecnie Muzyk pragnie spróbować swoich sił w karierze solowej. Więcej o samym Mariuszu napiszemy niebawem.
Na pierwszy ogień poszła piosenka Zespołu Wilki – Elli lama sabachtani. Może tytuł nie koniecznie coś mówi większości z nas, ale sama piosenka jest zapewne doskonale znana. Utwór to bardzo nastrojowa ballada o nieszczęśliwej miłości, rozstaniu, tęsknocie za bliską osobą. W interpretacji Mariusza utwór nabiera nowego charakteru – o ile w wykonaniu Wilków zbliżał się raczej do klimatów rockowych, w przypadku wykonania Mariusza bliżej raczej do muzyki klasycznej (z lekka nawiązujący do stylu operowego wokal oraz sama aranżacja), soul czy gospel. Wykonanie z niesie sporą dawkę emocji, a zarazem jest bardzo profesjonalne.
Teledysk – zgodnie z założeniem samego Mariusza – ma z lekka nawiązywać do oryginału – choć w tym wypadku jest bardziej stonowany, subtelny, choć zarazem chyba nieco bardziej mroczny, niesie w sobie jakby nastrój tajemnicy, czy wręcz czegoś mistycznego. Styl realizacji teledysku kojarzy się z clipami współczesnych artystów, łączących pop i muzykę klasyczną czy teledyskami filmowymi. Kolorystyka dosyć przygaszona i stonowana, pojawia się za to sporo świec, stylowe wnętrza… Nagrania zrealizowano w Klubie Marchołt w Katowicach. Niewątpliwie całość jest niebanalna, ale zarazem bardzo profesjonalnie zrealizowana, warto poświęcić jej nieco uwagi.