Ania Włodarczyk - wywiad cz.2

Aktualne, czego dowodem jest zapchana zdjęciami pamięć w moim telefonie, [śmiech] chociaż przyznaję przez mnóstwo codziennych obowiązków troszeczkę zapomniałam o tej pasji. Pamiętam, że bardzo się ona uaktywniła, podczas trasy koncertowej Radia Piekary, mam z tego okresu bardzo dużo zdjęć. W wolnej chwili lubię aranżować jakąś przestrzeń, którą później fotografuję. Jednak mój Sunny (labrador retriever) jest najwdzięczniejszym modelem. Być może kiedyś wybiorę się na jakiś kurs fotografii? Oczywiście, jak tylko pozwoli na to czas…
 

O – proszę. Odnalazłaś to. [śmiech] Tak – z koleżanką postanowiłyśmy rozwijać swoje pasje. Ona pod kątem dziennikarskim, ja pod kątem fotografii. Wpadłyśmy na ten pomysł bardzo spontanicznie i od razu zaczęłyśmy działać, tak powstał ten blog. Chociaż teraz nie mamy za dużo czasu, trochę go zaniedbałyśmy ale myślę, że już wkrótce to nadrobimy.

Szczerze – to w domu. Bardzo lubię kiedy mam trochę wolnego czasu i mogę go spędzić z rodzinką w domu. Kiedyś uwielbiałam spędzać czas, aktywnie poza domem, częściej mnie  w nim nie było, niż byłam. Teraz wszystko się zmieniło [śmiech]. W domu stworzyłam sobie małą oazę spokoju. Mój taras w lecie, to prawdziwy raj. Nawet nie chce mi się go opuszczać, mam piękny widok na las, a zieleń przecież bardzo uspokaja. Lubię też tworzyć różne rzeczy,  aranżować przestrzenie, pracować w ogrodzie. Nie ma momentu żebym czegoś nowego nie wymyśliła. Tak więc nawet, kiedy siedzę w domu, spędzam ten czas aktywnie. Bardzo lubię również dobre kino. Co roku zarywamy z Adamem noc, żeby na żywo zobaczyć transmisję gali rozdania Oscarów, tak też było w ubiegłym miesiącu [śmiech].  A – jeszcze jedno – od pół roku mój dzień wygląda już trochę inaczej, bowiem rozpoczęłam regularne wizyty w galerii fitness. W związku z czym mój dzień zaczyna się teraz od ćwiczeń na siłowni, tym samym wypełniły one na dobre mój grafik. Przyznam, że nigdy nie przepadałam za sportem. Na w-f-ie częściej siedziałam na ławce, załatwiałam zwolnienia, żeby tylko nie ćwiczyć. Teraz wszystko się zmieniło, być może dorosłam [śmiech]. Odkąd zaczęłam regularnie ćwiczyć, wprost uwielbiam to; dzień bez siłowni czy zajęć fitness jest dla mnie dniem straconym. Myślę, że to niesamowicie ważne, by dbać o aktywność fizyczną, tym samym dbać o zdrowie. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy jak ćwiczenia wpływają na nasze samopoczucie, nie mówiąc już o naszym ciele. Niestety często po pracy nie mamy już ochoty ruszać się, a co dopiero ćwiczyć. Dlatego np. spacery z psem są świetną mobilizacją. Dla mnie codzienne kilkukilometrowe spacery po lesie z Sunnym to nierozłączny element dnia. Oprócz kondycji, wzmacniamy również odporność, czyli same korzyści płyną z posiadania takiego czworonożnego przyjaciela [śmieję się].
Na nasze zdrowie i samopoczucie ma również ogromny wpływ jedzenie. Bardzo ważne jest również to co jemy. Od zawsze jestem wegetarianką, a teraz przeszłam na dietę, pozbawioną produktów przetworzonych, sama przygotowuję potrawy, unikam pustych kalorii, zawsze sprawdzam co jem i co piję. Codziennie wypijam dwa litry wody, bo jest ona niezwykle istotna w naszej diecie. Myślę, że warto dbać o zdrowie – bo często zaczynamy o nim myśleć, dopiero wtedy, kiedy pojawiają się jakieś dolegliwości. Dlatego pomyślmy o sobie, o swoich bliskich i zatroszczmy się o zdrowie.

Szczerze – to żadnej, bo nie mam czasu. [śmiech] A tak naprawdę to uwielbiam muzykę. Trochę wspominałam o tym w poprzednim wywiadzie – głównie bardzo lubię brzmienia soulowe, funky, r&b – pozostaję wierna tym gatunkom. Natomiast bawię się przy bardzo różnorodnej muzyce. Lubię również koncerty rockowe, uwielbiam słuchać muzyki na żywo. Myślę, że nie powinniśmy kategoryzować ludzi według muzyki jakiej słuchają, bo to kwestia gustu. Każdy słucha tego, co lubi. Jeśli czegoś nie lubię, zmieniam kanał. Cieszę się, że ludzie są wrażliwi na piękno muzyki, która od wieków potrafi łączyć.

Ja również dziękuję.