17.09.2019
Bernadeta Kowalska - wywiad 2019 cz.2
Rozmawiam dziś z rewelacyjną Artystką – bardzo popularną Wokalistką, jak też Prezenterką Radiową i Telewizyjną, prowadzącą swoje autorskie programy, czyli Bernadetą Kowalską.
Tym razem Bernadeta Kowalska opowiedziała Śląskim Przebojom o swojej współpracy z Jerzym Macołą, ubiegłorocznym Jubileuszu Twórcy, jak też o swoim programie telewizyjnym…
Tym razem Bernadeta Kowalska opowiedziała Śląskim Przebojom o swojej współpracy z Jerzym Macołą, ubiegłorocznym Jubileuszu Twórcy, jak też o swoim programie telewizyjnym…
Bernadeta Kowalska
- Pod koniec ubiegłego roku świętowaliście benefis Jurka Macoły. Jak podsumujesz Waszą dotychczasową współpracę?
B.: Mogłabym podsumować ją w skali ocen szkolnych na szóstkę. Choć oczywiście zdarzały się różne burze. Jurek jest bardzo konkretnym Muzykiem. Jak już kiedyś powiedziałam, przez cały czas przyjmuję Jego pouczenia, nie wstydzę się tego. Tak jak powiedziałam, gdy zaczynałam pracę z Jurkiem, byłam amatorką, śpiewałam w chórze mieszanym „Sienkiewicz”, byłam też w zespole typowo weselnym, uczyłam się na akordeonie. Tym samym moja wiedza jest bardzo mała. Dzięki tej współpracy (która trwa już niemal 14 lat), uczę się do dnia dzisiejszego – nie ma co się tego wstydzić. Myślę, że nasza współpraca jest na bardzo wysokim poziomie. Przede wszystkim widzę, że Panowie, którzy dołączyli do Zespołu też sobie cenią, że pracują z Człowiekiem, który jest tak dobrym muzykiem i kompozytorem. Uwagi przyjmują wręcz z ulgą, nie jest dla Nich obciążeniem, że ktoś Ich strofuje i mówi np.: „w tym miejscu macie zagrać tak” – Jurek jako profesjonalista ma do tego prawo. Również dzięki temu bardzo się cieszę, że razem Jurkiem tworzymy nasz Zespół.
- Z okazji Jubileuszu odbył się też świetny koncert…
B.: Sam jubileusz bardzo mnie ucieszył. Złożenie wszystkiego w całość, to był ogrom pracy. Zwieńczeniem był koncert telewizyjny, który organizował Jan Musialik – Producent Listy Śląskich Szlagierów. Jurek miał już dosyć tych wszystkich przygotowań, stwierdził nawet, że ten koncert mu niepotrzebny, On przecież i tak dalej będzie grał oraz koncertował z nami. Odpowiedziałam Jurkowi, że może po prostu są osoby, które nie miały okazji dotknąć Jego twórczości, której powinni zobaczyć i posłuchać. Poza tym od czasu do czasu trzeba też samemu sobie dawać święta. To właśnie dla Jurka było takie święto od nas, od Jego Przyjaciół. Niestety paru Przyjaciół Jurka, z którymi wcześniej pracował zawiodło nas i po prostu nie przyjęło tego zaproszenia. Tak jak to w życiu bywa – okazuje się to, czego autentycznie się obawiamy – czy to prawdziwa przyjaźń.
- Od dłuższego czasu możemy oglądać Twój autorski program telewizyjny Muzyczne wędrówki Bernadety Kowalskiej. To bardzo ciekawa propozycja. Skąd pomysł na program? Łączy w sobie wyczerpujące wywiady, jak też prezentuje ciekawe zakątki Polski…
B.: Pomysł na ten program „chodził” już za mną bardzo dawno, ale jak już wspomniałam, jestem amatorką. Dojrzewałam do takiej chwili. Ktoś powiedział, że to byłoby fajne. Bardzo się cieszę, bo program już drugi sezon jest na antenie, spotykam wspaniałych Ludzi – nie tylko ze sceny śląskiej. W programie nie ma takiego momentu, że ja sobie coś wybieram. Gdziekolwiek jestem na koncercie, spotykam się z Artystami, Przyjaciółmi ze Sceny Śląskiej, mówię „słuchajcie, mam ten program, zapraszam – jeśli macie czas”, gdyż na nagranie każdego odcinka trochę czasu trzeba poświęcić. Chętnie jednak sięgam po Artystów gdzieś dalej – poza Śląsk, uwielbiam kłaniać się w stronę Górali. Ostatnim moim Gościem jest Kapela Ogórki, którą miałam przyjemność poznać. Rok temu gościłam Zespół Baciary oraz Kapelę Górole. Naprawdę jestem bardzo mile zaskoczona profesjonalizmem tej Kapeli. Naprawdę jestem bardzo mile zaskoczona wielkim profesjonalizmem tej kapeli, wielkim rynsztunkiem muzycznym. Pierwszy raz Artyści przyszli do mnie ze swoim scenariuszem – w jaki sposób chcieliby, aby program wyglądał, o co ich zapytać, co jest dla Nich ważne. Zawsze o to pytam, na co słyszę na ogół: „dobra, Bernadeta – Ty wiesz”. Tutaj były naprawdę konkretne rzeczy. Udało nam się zorganizować przejażdżkę saniami. Zawsze w programie jest moment roz inaczej. Kapela akurat miała do zrealizowania makijaż na twarzy jednej z moich Przyjaciółek, która była na planie. Panowie pięknie malowali pędzlami, stworzyli niesamowity makijaż – to było fantastyczne. Troszkę gorzej poszło z ustami. Ale ogólnie poszło im świetnie. Powiedzieli mi: „ło ludzie, już nasze baby nie bydom chodzić do gabinetów, bo my umiemy malować”. Było więc bardzo fajnie, bardzo śmiesznie, ale też konkretnie.
- Bardzo podobał mi się bałwanek, którego lepiła Teresa Walerjańska.
B.: Tak. A jak Teresa do niego gadała podczas lepienia. Bałwanek dostał imię Lutuś…