Bogdan Kisiel - wywiad cz.2

Praca w studiu, którego jestem właścicielem jest moim utrzymaniem. Nie wybrzydzam więc. Jeśli ktoś chce u mnie nagrać, ktoś poprosi mnie o napisanie, czy zaaranżowanie utworu, robię to niezależnie od tego, czy to jest mój ulubiony gatunek czy nie. Staram się to robić jak najlepiej.

Rzeczywiście, grupa jest dosyć spora. Do odpowiedzi na to pytanie akurat się przygotowałem. [śmiech] Z najważniejszych wymienić można takie Zespoły i Artystów, jak: Kola i Jula (1 płyta), Happy Folk (3 płyty), Damian Holecki (5 płyt), Harmonic (1 płyta), Mona Lisa (2 płyty), Karpowicz Family (2 płyty), Mirosław Szołtysek (1 płyta), Sonitus (2 płyty), Weronika (1 płyta), Tim Fabian (1 płyta), Ewa Kopczyńska (1 płyta), Andy i Lucia (2 płyty), Jacek Silski (1 płyta), Leszek Filec (2 płyty), B.A.R. (1 płyta), Grzegorz Kania (1 płyta), Freje (1 płyta), Oxforduo (1 płyta), Duet Karo (1 płyta), Ligocianie (1 płyta). Obecnie kończę pracę nad płytą z Zespołem BetiBer, pracuję też z Zespołem Arkadia Band oraz Martina i Harmoni.

Oczywiście zajmuję się muzyką nie tylko heimatową, ale też innymi gatunkami – przychodzą do mnie artyści operowi, składy kameralne – np. fortepian i sopran, gitara klasyczna z wiolonczelą. Choćby Sylwester Targosz-Szalonek. Nagrywał u mnie kilka rzeczy i zapowiada dalszą współpracę. To wielki Śpiewak. Bywają u mnie Zespoły bluesowe, rockowe, czy popowe (kojarzące się z głównym nurtem, nie ze śląską muzyką).
Niedawno brytyjska firma Soulful Recording wydała moją house’ową produkcję wspólną z Asią Yarwood (polska wokalistka mieszkająca w Wielkiej Brytanii).

Na pewno Happy Folk – bardzo profesjonalni muzycy, świadomi tego co robią, świetnie się z nimi współpracuje. Kola i Jula – świetnie śpiewają, bardzo zdolne dziewczyny. Leszek Filec i B.A.R – to Wykonawcy, których na swój użytek nazywam współczesnymi Twórcami Ludowymi. Oni oczywiście też słuchają niemieckich szlagrów, ale mają inne podejście – tworzą nową, śląską muzykę ludową, korzystając ze współczesnych środków. Z pewnością należy wymienić też Mona Lisę – bardzo uzdolniona wokalistka. Ponadto Zespół Harmonic – nowy, ciekawy duet. Oboje są wykształconymi organistami. Teraz pracuję z Zespołem Arkadia Band – jest tam bardzo dobrze śpiewająca dziewczyna – Dorota. No i naturalnie Damian Holecki, Tim Fabian, Betiber, Weronika. Jest wiele dobrych zespołów.

Nie ma to dla mnie znaczenia.

Najczęściej najpierw powstaje muzyka. Ale jeśli ktoś przyniesie mi tekst, to też nie mam problemów z napisaniem do niego muzyki.

Aranżacja, to inaczej opracowanie muzyczne, instrumentowanie pomysłu kompozytora. Kompozycją jest melodia oraz harmonia, czyli akordy, które towarzyszą melodii.
Aranżer musi z tego zrobić utwór muzyczny, czyli wymyślić, a w moim przypadku jeszcze zagrać. Najpierw zastanawiam się jaką koncepcję przyjąć, potem z pomocą wielu instrumentów wirtualnych gram. Na ogół zaczynam od sekcji rytmicznej – czyli instrumentów perkusyjnych, później jest bas. Główne instrumenty harmoniczne, na końcu dodatki – jak gitary czy syntetyczne. Czyli muszę wymyślić cały podkład.
Dawniej aranżerowie musieli napisać to w nutach, przynieść zespołowi lub orkiestrze, która musiała to wszystko nagrać. Teraz już nie trzeba – wystarczy samemu, jeśli się potrafi – zagrać. Komputer sam niczego nie gra. On tylko ułatwia zapisywanie poszczególnych partii instrumentalnych, ponieważ człowiek nie ma 20 rąk, a taki program potrafi uruchomić 20, czy nawet 30 i więcej instrumentów na raz. One grają na podstawie zaleceń, które aranżer podaje-grając. Aranżer musi zagrać za cały zespół lub za całą orkiestrę. Obecnie instrumenty wirtualne są już na takim poziomie, że trudno odróżnić, czy zagrał prawdziwy gitarzysta lub pianista, czy może zostało to nagrane przez sekwenser (czyli przez program komputerowy).
Potem czas na realizację studyjną – trzeba to wszystko zmiksować. Tak jak miksowało się dawniej, tak jest i teraz – jedynie przy pomocy nowoczesnych, cyfrowych urządzeń.

To nie taka prosta sprawa. Porównam to do rynku niemieckiego. Na Śląsku popularne są takie brzmienia, jakie słyszymy w niemieckiej muzyce komercyjnej. Tylko, że tam na takie nagrania przeznaczany jest duży budżet ,co oznacza, że nie trzeba się spieszyć. Można wynająć najlepszych muzyków, wyselekcjonować najlepszych artystów, którzy chcą taką muzykę śpiewać i nie ma pośpiechu. Pod pręgierzem czasu bardzo źle się pracuje. Są więc efekty – większość nagrań niemieckich zrealizowanych jest na najwyższym poziomie, mimo że jest to obliczone na niezbyt wysublimowane gusta muzyczne.
Tutaj niestety tego brakuje. Czasami ubolewam nad tym, że niektóre propozycje repertuarowe mówiąc najprościej ośmieszają śląską muzykę. A to wynika z mylnej polityki wychodzącej z założenia, że na bezrybiu i rak ryba oraz pośpiechu – byle szybciej, byle taniej… bo ludzie i tak się nie zorientują. Co też jest bardzo niedobrym podejściem. Potem słyszymy w radiu różne potworki, a cała Polska się z tego śmieje. Ja w swoich produkcjach staram się unikać tego rodzaju błędów. Staram się robić to najlepiej jak się da i unikam ludzi, którzy nie potrafią śpiewać, którzy znaleźli się w tym zawodzie przez pomyłkę, bo chcą być sławni i bogaci, tylko brakuje talentu. Bo takie przypadki się zdarzają.

Prywatnie? Tzw. „czarnej muzyki amerykańskiej”, czyli R&B, soul, funk. No i oczywiście rock.

Dawniej moim hobby była astronomia, „zemściło się” to tym, że mój Syn jest astronomem [śmiech] – po Uniwersytecie Jagiellońskim. Lubię podróże, zwiedzanie zabytkowych miejsc oraz  myszkowanie po targach staroci… Oczywiście fascynują mnie po trochu różne dziedziny, które pozwalają poznać świat.
Moim hobby jest przede wszystkim muzyka. Mam to szczęście, że wykonuję pracę, która jednocześnie jest moją pasją - czyli muzykowanie, w tych przejawach, które mnie dotyczą, czyli aranżowanie, komponowanie piosenek. Czasami grywam jeszcze na basie, ale głównie w studiu.

Również bardzo dziękuję.