03.12.2020
Janina Libera - wywiad cz.2
Rozmawiam dziś z popularną Artystką – Wokalistką, Autorka tekstów, Kompozytorką, obdarzoną ogromnym poczuciem humoru – Janiną Liberą.
Tym razem Janina Libera opowiedziała Śląskim Przebojom nieco na temat swojego zainteresowania Bałkanami, o swoich pasjach oraz o swoim ukochanym piesku.
Tym razem Janina Libera opowiedziała Śląskim Przebojom nieco na temat swojego zainteresowania Bałkanami, o swoich pasjach oraz o swoim ukochanym piesku.
Janina Libera
- Wspomniała Pani, że zafascynowały Panią Bałkany. Z tego co zauważyłam, nadal wywierają wpływ na Pani twórczość? Ten motyw przewija się w tekstach, ale też w muzyce…
J.: Tak. Teraz marzę, by odwiedzić Grecję i napawać się tamtymi klimatami. Z pewnością znów coś by z tego wyszło. Poza tym one są podobne. Tak to by wyglądało – pojadę do innego miejsca, również odbije się to w moich piosenkach. Śmieję się, że tylko do Tyrolu nie pojadę, bo wtedy musiałabym jodłować, a to już wolę zostawić Claudii i Kasi Chwołka. [śmiech] One to dobrze robią.
- Jedną z Pani pasji był Pani ogród. Czy to nadal aktualne?
J.: Oczywiście, że tak. To jest ścieżka, która leci u mnie równolegle. Pisanie tekstów i ogród to dwie równoległe sprawy. Jednym i drugim zajmuję się z pasją. Fajne jest, że w tej chwili nie ma rośliny, o której by się zamarzyło i nie można byłoby jej sprowadzić do swojego ogrodu. Mobilizujące jest to, że czegoś jeszcze się nie miało… Można eksperymentować. Jeszcze nigdy w dziejach nie było takich możliwości urządzania ogrodów. Sklepy są odpowiednia zaopatrzone pod tym względem, można zmieniać aranże. To temat, który się nie znudzi.
- O ile wiem, ma Pani pieska. Jak ma na imię? Czy ma Pani jeszcze jakieś zwierzaki?
Całe życie miałam w domu psy – były wilczury, rottweiler, była jamniczka. Całe życie w naszym domu przewijają się psy. Teraz z różnych względów – też z wygodnictwa – kupiłam sobie miniaturkę pieseczka, wyglądającego jak miniatura lisa. To pomeranian – szpic pomeranian. Jest przekochany. Ta zabawka była mi teraz potrzebna. W tej chwili pies nie musi już spełniać jakiejś funkcji, z tamtymi bardzo lubiłam biegać, chodzić po polach, potrzebny był więc pies większy i wytrzymały. Teraz nie mam już takiej kondycji, więc taki wytrzymały pies nie jest mi już potrzebny. Teraz więc mam taką maskotkę, kocham ją. Jeśli coś się kupuje z przemyśleniem, człowiek wie, że akurat tego potrzebuje, jest zadowolony. Obydwie jesteśmy zadowolone, ona ze mnie, a ja z niej.
- A jak ma na imię?
J.: Tina. Dziewczynka.
- A poza tym ma Pani jakieś zwierzaki?
J.: Już nie. kiedyś miałam sklep zoologiczny, najadłam się tego wszystkiego. Nie jest dla mnie dziwne, by mieć jakieś zwierzę, dotknąć je. Do domu przenosiło się zwierzaki ze sklepu – ryby, terraria, itp. łącznie z krokodylami, małpami i innymi. Dzięki temu wiem, czego nie chciałabym w domu i nikomu bym tego nie wciskała. Egzotyka powinna mieć swoje miejsce, ale nie w naszych mieszkaniach. A mój piesek akurat spełnia normy, a my dla niego – to, czego potrzebuje.
- Dziękuję za udzielenie wywiadu.
Również dziękuję.