Aktualności wróć do listy
19.10.2023

Kazimierz Sas - wywiad

Po długiej przerwy wracamy dziś do rozmowy ze świetnym, popularnym Muzykiem, Kompozytorem, Aranżerem, Pomysłodawcą i Liderem Kilku Zespołów – Kazimierzem Sasem.
Tym razem Kazik opowiedział nam o początkach swojej przygody z muzyką, tradycjach muzycznych w rodzinie, jak też o tym, kim chciał zostać w dzieciństwie oraz o swoim hobby…
Przypomnijmy też, że Kazik Sas poprowadzi koncert Jesienna Rewia Gwiazd Śląskich Przebojów, który już 17 listopada w Koszęcinie.
  • Z tego co wspominałeś w wielu wywiadach, z muzyką związany jesteś od najmłodszych lat… Ale jak to wszystko się zaczęło?
K.: Rzeczywiście, choć może nie do końca od najmłodszych lat. Gdy miałem 15 lat, była era muzyki italo disco. W tym czasie moja Mama wyjeżdżała do Niemiec i padło hasło, że mam przygotować listę swoich życzeń. Moim głównym życzeniem był keyboard CASIO – zupełnie prosty. Dopisałem go do listy życzeń. Rzeczywiście dostałem te klawisze. Zacząłem sobie „pinkać” bez żadnych większych rezultatów. Jednak w technikum, w mojej klasie pojawił się kumpel, który świetnie grał na klawiszach i bardzo mnie inspirował. Grał głównie numery italo-disco. To bardzo mnie pociągało – „jak on fajnie gra, jakie fajne kawałki”. Myślę, że to był główny napęd. Potem pojawiły się szlagiery. Na horyzoncie pojawił się też Edek i pierwsze pomysły na zespół imprezowy. Tak to powoli się rozwijało.
  • Czy w Twojej Rodzinie były tradycje muzyczne? Ktoś z Twoich Bliskich grał lub śpiewał?
K.: Tak. Moja Mama grała na skrzypcach, a Tata troszeczkę na klawiszach.
  • Hmm, to ambitnie – szczególnie skrzypce to przecież niełatwy instrument.
K.: Tak. Ale wrócę jeszcze na chwilę do wspomnień szkolnych. W pierwszej czy drugiej klasie szkoły podstawowej – oczywiście pomijam kwestię fletu, bo w szkole podstawowej i tak wszyscy grali na tym instrumencie, ja też… Miałem też chodzić do szkoły muzycznej, ale pojawił się pewien problem – dziś instrumenty często są niewielkie. Wtedy jednak pojawił się spory problem – chciałem iść na naukę na klawiszach, jednak pianino w domu zdecydowanie by się nie zmieściło. Tym samym moja edukacja w tym momencie legła w gruzach.
Przy okazji nasuwa mi się inne wspomnienie. Już w szkole średniej – to było technikum kolejowe – nasz Zespół nazywał się Szlaban. Kiedyś wynajęto nas na komers do mojej dawnej szkoły podstawowej. Tam oprócz młodzieży byli też Nauczyciele, którzy mnie uczyli. Kiedyś ktoś opowiadał mi, że na lekcji historii nauczycielka mówiła Uczniom, że „Ten chłopak, który grał na klawiszach, chodził do naszej szkoły. Gdy chodził do naszej szkoły strasznie fałszował. A teraz tak pięknie gra.” [śmiech]